Katowicki sąd: wideorejestratory do kosza
25 stycznia 2018„Informacje Drogowe-Śląsk i Okolice” pełne są zdjęć nieoznakowanych radiowozów drogówki, która na podstawie wideorejestratorów zatrzymuje kierowców przekraczających prędkość i nakłada mandaty. Sąd w Katowicach wydał wczoraj wyrok, w którym stwierdził, że dzieje się to nielegalnie.
Wyrok ważny dla wszystkich kierowców, lecz także i dla policji, zapadł wczoraj w Sądzie Rejonowym Katowice Wschód. Od tego momentu prokuratura ma siedem dni, aby się od niego odwołać. Podajemy sygnaturę sprawy: III W 34/17.
W grudniu ub. roku nasz czytelnik został zatrzymany przez nieoznakowaną vectrę na dupasmówce w okolicach Giszowca. Policjanci uznali, że przekroczył prędkość. Co prawda na nagraniu wideorejestratora widać było włączone światła hamowania (co możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej), ale wideorejestrator wskazywał prędkość znacznie przekraczającą dozwolone w tamtym miejscu 70 km/h. Kierowca nie zgodził się na ukaranie go mandatem i sprawa trafiła do sądu.
Publikacja wyroku miała miejsce wczoraj. Wcześniej sąd badał dokumenty i przesłuchał świadków. Przesłuchiwał m.in. funkcjonariuszy opla vectry, którzy zeznali, że na podstawie wskazań wideorejestratora nakładali od kilku do kilkunastu mandatów karnych dziennie.
Sąd ustalił, że nowe urządzenia policji (a do takich należał wideorejestrator z vectry) są używane na podstawie homologacji. Ale homologacja to tylko potwierdzenie, że urządzenie spełnia normy techniczne i działa poprawnie. Wideorejestrator powinien jeszcze odpowiadać obowiązującym przepisom. A tak nie było. Biegły stwierdził, że suma błędów urządzenia znacznie przekracza maksymalny pułap błędów określony w odpowiednim rozporządzeniu.
Sąd ustalił również (co pewnie wielu z nas wie), że wideorejestrator wcale nie mierzył prędkości samochodu, którego kierowca miał popełnić wykroczenie. Mierzył on prędkość radiowozu. Taki pomiar nic nam nie mówi o prędkości samochodu jadącego przed autem policji, nawet jeśli policjantom wydaje się, że mieli dokładnie tę samą szybkość, a nie większą.
Konkluzja: wyrok nie może opierać się na przypuszczeniach, lecz na faktach. Dlatego kierowca został uniewinniony.
Na zdjęciu: nagranie, które miało zaświadczać popełnienie wykroczenia, a sąd je uznał za dowodowo bezwartościowe.