Ta historia wyciska łzy z oczu.
30 marca 2024To niestety nie jest optymistyczna opowieść wielkanocna. Historia człowieka, który trafił do placówki opiekuńczo-leczniczej w Gliwicach, wyciska z oczu łzy.
***
Pan Andrzej (imię prawdziwe) przeszedł udar. Następnie wymagał rehabilitacji.
Trafił do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Vito-Med w Gliwicach. Tam go odwiedzał Dariusz Kos, jego opiekun prawny.
Dariusz Kos odkrył, że jego podopiecznego pozbawiano wolności. Krępowano – przywiązywano do łóżka.
Na to są dowody. Dariusz Kos wykonał szereg zdjęć (zamieszczamy je). Twierdził, że pana Andrzeja unieruchamiano nawet na wiele godzin.
Na wykonane przez Kosa zdjęcia nie da się patrzeć spokojnie. Na rękach pana Andrzeja widać czerwone pasy (zdjęcia możecie zobaczyć).
2
Dariusz Kos w tej sprawie napisał do Rzecznika Praw Pacjenta oraz do Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur przy Rzeczniku Praw Obywatelskich. Fragmenty tego drugiego pisma są wstrząsające:
„…zastałem go przywiązanego do łóżka w sposób uniemożliwiający mu nie tylko poruszanie, lecz nawet sięgnięcie po kubek z wodą stojący na szafce. Należy zaznaczyć, iż w tym dniu panowały bardzo wysokie temperatury w Gliwicach (około 30 st. C)”.
Pracownicy Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego nie zaprzeczali, że krępują pacjentów. Rzekomo tych, którzy są agresywni.
Ale pan Andrzej nie był agresywny. Nawet gdyby chciał, to jedyną osobą, której mógłby wyrządzić krzywdę, był on sam.
Pan Andrzej nie tylko na skutek udaru był osobą niepełnosprawną. Był również osobą niewidomą.
Na temat jego stanu czytamy: „…p. Andrzej cierpi na bezsoczewkowość i tym samym nie widzi…”
3
Dariusz Kos wyjaśnia, dlaczego pana Andrzeja krępowano, co widział nie tylko on, ale i synowie tego człowieka:
„…na łóżku ich ojca znajdowały się skórzane pasy przymocowane do ramy łóżka wraz z zapięciami. Pielęgniarka odpowiadając na ich pytania miała stwierdzić, iż często krępują p. Andrzeja tymi pasami i przypinają do łóżka, by nie wstawał z niego”.
I dalej:
„Odwiedzając p. Andrzeja w ww. ZOL także widziałem skórzane pasy z zapięciami, na których leżał p. Andrzej”.
Skoro pan Andrzej był krępowany nie dlatego, że był agresywny, tylko po to, by nie wstawał z łóżka i nie usiłował chodzić po budynku, zachodzi pytanie o jakość opieki nad podopiecznymi gliwickiego ZOL.
Ktoś skrępowany nie może sięgnąć po picie. Nie może udać się do toalety.
4
Jest jeszcze jedna kwestia. Pan Andrzej miał być w ZOL Vito-Med w Gliwicach rehabilitowany. Innymi słowy NFZ płacił za jego pobyt tutaj po to, by stan pana Andrzeja uległ poprawie.
Tymczasem Dariusz Kos twierdzi, że stało się na odwrót. Stan pana Andrzeja się pogorszył.
Pan Andrzej do gliwickiego ZOL trafił bez odleżyn. Gdy stamtąd go zabierano miał odleżyny.
Zdaniem Dariusza Kosa pogorszyć się miał także stan intelektualny jego podopiecznego.
Relacja ta pochodzi z 2022 r. W tym czasie Vito-Med był spółką prywatną. Jesienią 2023 r. kupiło go miasto.
Formalnie rzecz biorąc Vito-Med stał się własnością należącego do miasta Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach.
5
Prezesem Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach jest Przemysław Gliklich. Podlega mu prezes Vito-Medu, którą jest Beata Kopczyńska.
Już w listopadzie informowałem Przemysława Gliklicha o tym, do czego dochodziło w ZOL. On i podlegająca mu prezes Kopczyńska powinni przecież zbadać czy w ZOL krępuje się ludzi a jeśli tak to czy przypadki te jakoś się dokumentuje.
Przypominam raz jeszcze, że pan Andrzej był krępowany nie dlatego, że komuś chciał zrobić krzywdę, lecz po to, by nie wstawał.
Podkreślić tu należy, że choć był on osobą niepełnosprawną, to nie był ubezwłasnowolniony. Jeśli chciał pospacerować lub udać się do łazienki, to należało mu to umożliwić i pomóc.
6
Do dziś nie uzyskałem wiedzy czy przypadek pana Andrzeja prezes Gliklich i prezes Kopczyńska wyjaśnili. Czy zapytali osoby zatrudnione w ZOL, dlaczego pana Andrzeja przywiązywano do łóżka, zamiast mu pomóc.
Nie dowiedziałem się więc również i tego czy wyjaśniali inne przypadki krępowania ludzi – czy takowe były, ile ich było, czy czyniły to uprawnione osoby, odpowiednio przeszkolone i czy odbywało się to w zgodzie z przepisami prawa.
22 marca do sprawy powróciłem. Do prezesa Gliklicha i do prezes Kopczyńskiej skierowałem następujące pytania:
„Co Pan zrobił:
1. By ustalić skalę tego zjawiska?
2. By wyjaśnić jakie osoby z personelu Vito-Med miały o tym wiedzę?
3. By przeciwdziałać takim zjawiskom w przyszłości?
4. Co jeszcze w tej sprawie Pan zrobił?”
To wersja pisma do Przemysława Gliklicha. Wersja dla prezes Kopczyńskiej różni się tylko końcówkami żeńskimi.
7
Od zadania tych pytań minął ponad tydzień. Odpowiedzi nie otrzymałem.
Zastanawiam się więc, co oni uczynili, by sprawę tę wyjaśnić? Od listopada minęło już kilka miesięcy.
Chciałbym wiedzieć, co w tej sprawie zrobiły bądź zamierzają zrobić władze Gliwic. Tu mam na myśli zarówno prezydenta i wiceprezydentów, jak i radnych.
Kieruję do nich pismo zawierające takie właśnie pytanie: Co Pan/Pani zrobiła lub co Pan/Pani zamierza zrobić w tej sprawie.
Liczę, że otrzymam odpowiedzi szybko – najpóźniej dzień po przeczytaniu pytania. Nie ma powodu, by odpowiedź na tak zadane pytanie przygotowywać dłużej niż kilka minut.
Pismo do prezydenta i wiceprezydentów uzupełniam o pytanie czy o tej sprawie wiedzieli wcześniej. To też jest proste pytanie, na które odpowiedzieć można natychmiast.
Poniżej zdjęcia pana Andrzeja przywiązanego do łóżka oraz te, na których widać skutki krępowania.
Artykuł: Mateusz Cieślak
Aktualizacja: poniżej treść e-maila wystosowanego do gliwickich radnych, prezydenta oraz wiceprezydentów.
***
Szokujący temat. Zobacz aby wiedzieć.
***
KOMENTARZE: TYLKO FACEBOOK.
Masz problem, widzisz problem, masz ważną informację? Daj nam znać:
[email protected] lub przez „Wyślij Wiadomość” na Facebooku Katowice Dziś.
***
Poszukujemy współpracowników. Skontaktuj się mailowo lub przez Fb.
***
Redaktor naczelny Katowice Dziś Mateusz Cieślak.
***
Zdjęcia pana Andrzeja.
E-mail do radnych, prezydenta, wiceprezydentów Gliwic:
Mateusz Cieślak
Katowice Dziś
www.katowicedzis.pl
W związku z wykonywaniem zadań dziennikarskich, w tym przygotowaniem publikacji prasowej proszę o odpowiedź na pytanie zamieszczone poniżej. Pytanie poprzedzam koniecznym wprowadzeniem.
2 listopada 2023 r. opublikowałem artykuł, w którym opisałem historię pana Andrzeja. Był on pensjonariuszem Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Vito-Med w Gliwicach.
W ZOL krępowano go i to – wedle jego pełnomocnika – nawet na wiele godzin. Dodam, że pan Andrzej nie był agresywny, chodziło tylko o to, by uniemożliwić mu wstawanie z łóżka.
Dodam tu, że nie był on osobą ubezwłasnowolnioną i niezrozumiałe jest takie zachowanie – jeśli chciał spacerować, napić się czy udać do toalety, to należało mu to umożliwić i w tym pomóc.
Pan Andrzej był po udarze i do ZOL został skierowany w celu rehabilitacji. Jednak jego stan, zamiast poprawie, miał ulec pogorszeniu (wg jego pełnomocnika).
Od końca 2023 r. Vito-Med jest własnością gliwickiego samorządu. Podlega Szpitalowi Miejskiemu nr 4 w Gliwicach.
Sprawa pana Andrzeja jest znana prezesowi Przemysławowi Gliklichowi (szpital nr 4) oraz prezes Beacie Kopczyńskiej (Vito-Med) co najmniej od listopada 2023 r. Anna Ginał, rzecznik prasowa szpitala nr 4 kontaktowała się w tej sprawie m.in. ze mną.
Niestety do dziś nie mam informacji, jakie działania w tej sprawie podjęli prezes Gliklich i prezes Kopczyńska. Jest to dla mnie o tyle przykre, że osoby odpowiedzialne za postępowanie wobec pana Andrzeja być może nadal pracują w Vito-Med i być może piastują jakieś kierownicze funkcje.
Ponadto z relacji pełnomocnika pana Andrzeja wynika, że przemoc polegającą na krępowaniu stosowano również wobec innych podopiecznych ZOL Vito-Medu w Gliwicach. I nie wiadomo czy nie działo się to również po przejęciu ZOL przez samorząd Gliwic.
Skoro Pan Andrzej nie był osobą agresywną a stosowano wobec niego środki przymusu bezpośredniego to zasadne jest pytanie czy wobec innych osób stosowano środki przymusu bezpośredniego również w sytuacjach, gdy to nie powinno mieć miejsca.
Przypomnieć tu należy o zapisach Konstytucji RP:
Art. 40.: „Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu”.
Art. 41. 1.: „Każdemu zapewnia się nietykalność osobistą i wolność osobistą”.
Pan Andrzej niewątpliwie traktowany był w taki sposób, który każe zbadać zgodność tych działań z zapisami Konstytucji RP, a należy zastanowić się nad zbadaniem innych podobnych przypadków.
Mimo że od publikacji wspomnianego artykułu minęło kilka miesięcy do dziś nie dowiedziałem się czy Prezes Gliklich i prezes Kopczyńska wyjaśnili przypadek Andrzeja. Nie dowiedziałem się czy wyjaśnili inne przypadki krępowania ludzi w ZOL Vito-Medu, czy takowe były, ile ich było, czy czyniły to uprawnione osoby, odpowiednio przeszkolone i czy odbywało się to w zgodzie z przepisami prawa. I czy incydenty te były dokumentowane.
W tej sprawie 22 marca br. do prezesa Gliklicha i do prezes Kopczyńskiej skierowałem jednobrzmiące e-maile, zawierające pytania:
„Co Pan/i zrobił/a:
1. By ustalić skalę tego zjawiska?
2. By wyjaśnić jakie osoby z personelu Vito-Med miały o tym wiedzę?
3. By przeciwdziałać takim zjawiskom w przyszłości?
4. Co jeszcze w tej sprawie Pan/i zrobił/a?”
Do dziś nie otrzymałem odpowiedzi a jako że ZOL Vito-Med stanowi własność gliwickiego samorządu a prezydent, wiceprezydenci, radni są władzą samorządu Gliwic, toteż w trybie prawa prasowego kieruję pytanie z prośbą o odpowiedź:
„Co Pan/Pani zrobił/zrobiła lub co Pan/Pani zamierza zrobić, by wyjaśnić czy w ZOL Vito-Med w Gliwicach łamane były Art. 40. i Art. 41. Konstytucji RP i co Pan/Pani zrobił/zrobiła lub co Pan/Pani zamierza zrobić, by mieć pewność, że Art. 40. i Art. 41. Konstytucji RP będą tam przestrzegane teraz i w przyszłości?”
Poniżej link do artykułu z listopada 2023 r. i do artykułu opublikowanego 30 marca 2024.
Szpital sprzedany za złotówkę. A wcześniej dostał prawie 180 mln zł.
Szpital sprzedany za złotówkę. A wcześniej dostał prawie 180 mln zł.
To niestety nie jest optymistyczna opowieść wielkanocna. Historia człowieka, który trafił do placówki opiekuńczo-leczniczej w Gliwicach, wyciska z oczu łzy.
Proszę o odpowiedź najpóźniej nazajutrz po przeczytaniu e-maila.
Z poważaniem
Mateusz Cieślak