Lidlu wstydź się. O tym, co widzieliśmy, zawiadamiamy Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną oraz centralę sieci.

Więcej – czytaj poniżej.
***
Wszystkie nasze informacje i artykuły: https://katowicedzis.pl/
Regularnie tu zaglądaj – nie wszystko publikujemy na Facebooku.
Dla facebookowiczów utworzyliśmy grupę: https://www.facebook.com/groups/GrupaKatowiceDzis
Jej członkom wyświetla się więcej naszych facebookowych postów.
Pamiętaj! Komplet naszych artykułów i informacji tylko na WWW.
***
Nasza nowa usługa. Ogłoszenia. Całkowicie bezpłatne – dla każdego.
***

Ta niedziela handlowa to już piąty dzień obowiązywania nowych rygorów w sklepach oraz kolejny tydzień epidemii. Codziennie donosimy o kolejnych ofiarach śmiertelnych epidemii i kolejnych tysiącach osób, które ze względu na zakażenie lub tylko podejrzenie zakażenia koronawirusem zostały odseparowane.

Dziś informowaliśmy o tym, że dla części osób przygotowano miejsca w izolatorium. Przekształcono w nie znany śląski szpital uzdrowiskowy.

Czy wirusem mozna zakazić się w sklepie? Pytanie retoryczne. A więc do rzeczy.

Wybraliśmy się dziś na zakupy. Odwiedziliśmy jeden ze sklepów sieci Lidl w Katowicach.

Wiadomo, że wprowadzono limity klientów ze względu na nasze wspólne bezpieczeństwo. W tym sklepie nikt tego nie przestrzegał. Wejść mogli wszyscy – co oczywiście było wygodne, ale sprzyjało rozprzestrzenianiu zarazy.

Tym bardziej, że kilku klientów w sklepie wręcz się o nas otarło. Nie wszyscy się przejmują tym, że jak dalej będziemy lekceważyć obowiązujące zalecenia (np. zachowania dystansu), to rząd wprowadzi kolejne obostrzenia. Nawet do lasu wejść już nie można, nie mówiąc o spacerowaniu po parku.

Aby pobrać wózek, musieliśmy wsunąć do niego monetę. Nic nie dał nasz apel sprzed kilku dni, by wzorem Warszawy i u nas sieci handlowe pozaklejały szczeliny na monety. W sklepach Lidla w Warszawie to uczyniono.

Jeden z wózków nie wymagał wsunięcia monety. Stał osobno. Mimo to nikt go nie chciał brać.

Dlaczego? To zobaczycie na jednym ze zdjęć poniżej. Gdy zakończyliśmy zakupy i wyszliśmy na zewnątrz, dalej w środku tkwiły porzucone przez kogoś rękawiczki jednorazowe.

Miejmy nadzieję, że obsługa się nimi zajęła i odkaziła wreszcie nie tylko ten wózek, lecz także wszystkie pozostałe.

Płyn do dezynfekcji dostępny był dopiero po wejściu do sklepu. Wózek trzeba było brać przed stanowiskiem dezynfekcji.

Gdy my robiliśmy zakupy, nikt nie przejmował się bezpieczeństwem kupujących. Dziwi, że panie zatrudnione w sklepie nie przejmowały się również swoim bezpieczeństwem.

Stanowiska kasowe nie były dezynfekowane po każdym kliencie, jak tego wymagają przepisy. Gdy taśmociąg na zakupy został opróżniony, pani kasjerka zaprosiła nas do wyłożenia zakupów.

Nie tylko taśmociągi nie były dezynfekowane na bieżąco. Kasjerki nie dezynfekowały obszaru bezpośrednio obok siebie, gdzie kasowały nadjeżdżające na taśmach towary. Nie dezynfekowały również terminali płatniczych.

Gdy poprosiliśmy o dezynfekcję, kasjerka uczyniła to. Wcześniej przełożyła aplikator z jednego dozownika na drugi. Wyjaśniła, że jeden z aplikatorów nie działał – z tego dozownika, który miała bliżej siebie.

Na pytanie czy to jakaś dyspozycja odgórna, by nie dezynfekować stanowisk kasowych, pani kasjerka odparła, że stanowiska kasowe dezynfekowane są raz na godzinę.

Na pytanie czy to ma jakikolwiek sens – nic nie odpowiedziała.

Nie będziemy ujawniać, o który sklep sieci Lidl chodzi. Dość, że w Katowicach.

Nie chcemy, by jakieś sankcje spotkały pracujące tam kasjerki. Być może postępują zgodnie z narzuconymi im zaleceniami – narażając przecież również swoje zdrowie a być może i życie. Życzymy im dużo zdrowia.

Link z artykułem przesyłamy do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach i do centrali Lidla. Apelujemy, by:

przestrzegano reguł sanitarnych,
zaklejono szczeliny na monety w wózkach,
zapewniono dostęp do płynu do dezynfekcji i do jednorazowych rękawic w takim miejscu, by można z nich było skorzystać przed pobraniem wózka.

[rl_gallery id=”16350″]