Ratownik medyczny i policjant podczas interwencji udzielali pomocy katowiczance pobitej przez męża. Ale to ich sąd skazał.

Ratownik medyczny i policjant podczas interwencji udzielali pomocy katowiczance pobitej przez męża. Ale to ich sąd skazał.

10 września 2019 Wyłączono przez administrator

***
Wszystkie nasze informacje i artykuły: https://katowicedzis.pl/
Regularnie tu zaglądaj – nie wszystko publikujemy na Facebooku.
Dla facebookowiczów utworzyliśmy grupę: https://www.facebook.com/groups/GrupaKatowiceDzis
Jej członkom wyświetla się więcej naszych facebookowych postów.
Pamiętaj! Komplet naszych artykułów i informacji tylko na WWW.
***

Nasza nowa usługa. Ogłoszenia. Całkowicie bezpłatne – dla każdego.

***

Ta sprawa ciągnie się już od ponad sześciu lat. Zapadły w niej trzy wyroki uniewinniające i jeden skazujący. Za każdy razem zmieniali się biegli, przy czym każdy z nich wydawał inną opinię i żaden z nich nie był swojej opinii do końca pewien.

Wszystko zaczęło się w Nowy Rok 2013. Jedna z mieszkanek Katowic wzywa na swoją posesję pogotowie ratunkowe dla synowej, pobitej przez męża, czyli jej syna. Pogotowie zawsze w takiej sytuacji prosi o pomoc policję. Tak było i wtedy.

Najpierw na miejsce dotarło pogotowie. Ratownicy opatrywali w karetce kobietę, która twierdziła, że pobił ją mąż, a co gorsze ? zrobił to nie pierwszy raz.

W pewnym momencie do karetki podszedł jej mąż, pytając, co się dzieje. Wówczas podjechała policja. Jeden z funkcjonariuszy chciał wylegitymować krewkiego katowiczanina, ale ten nie podając danych, odwrócił się i poszedł w stronę domu. Policjantowi, który szedł za nim, powiedział, że nie życzy sobie, aby ten wchodził na jego prywatną posesję.

Policjant z kolei, ze względów proceduralnych nie mógł pozwolić odejść mężczyźnie podejrzanemu o pobicie. Kiedy więc ten był już na schodach i chciał wejść do domu, funkcjonariusz próbował go zatrzymać siłą. Jeden z ratowników, pobiegł, aby pomóc policjantowi.

Od tego momentu wersje wydarzeń się różnią. Podejrzany o pobicie żony twierdzi, że został brutalnie podbity i skopany przez ratownika i policjanta, kiedy był już skuty. Twierdzi, że był bity zarówno w samochodzie, jak i na komisariacie.

Ratownik i policjant z kolei zeznają, że mocno pijany i wyższy od nich mężczyzna się wyrywał uderzając głową o bruk i koła stojącego obok samochodu. W rezultacie policjant musiał zastosować przewidziane prawem chwyty obezwładniające.

Kiedy damski bokser wyszedł z izby wytrzeźwień, gdzie odwiozła go policja, od razu pojechał do szpitala na obdukcję, a siostra zrobiła mu zdjęcia, które miały być dowodem w sprawie, jaką mężczyzna wytoczył interweniującym funkcjonariuszom.

Z biegiem czasu krewki katowiczanin musiał wycofać zeznania, w których twierdził, że był bity w samochodzie i na komisariacie. Później także jego żona zeznała, że wcale nie została pobita przez męża, a krew z nosa puściła jej się sama.

Jej wersji przeczy nagranie rozmowy teściowej z dyspozytorem pogotowia. Nie ma wątpliwości, że jej syn był agresywny, wulgarny, a przede wszystkim pijany.

Trzy zupełnie różne składy sędziowskie uniewinniły oskarżonych, czyli policjanta i ratownika. Za każdym razem jednak sąd okręgowy – po apelacji prokuratury – kierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Jak dotąd sądy badające sprawę sąd nie miały wątpliwości co do niewinności oskarżonych. Nie ma świadków rzekomego pobicia, są za to dowody na to, że zatrzymany mężczyzna był agresywny.

Na korzyść oskarżonych zeznają także ich partnerzy, czyli drugi ratownik i drugi policjant. Sprawa dawno by się już zakończyła, gdyby nie opinie biegłych. Które są nieprecyzyjne, pełne wątpliwości i wzajemnie się wykluczające.

W marcu br., podczas czwartej już rozprawy sąd nie dał wiary szanowanym obywatelom ? policjantowi i ratownikowi ? że rzekomo poszkodowany, na złość im, sam siebie okaleczał. Skazał oskarżonych na grzywnę.

Ten wyrok został zaskarżony zarówno przez prokuratora, który domaga się kary więzienia, jak i przez oskarżonych. Właśnie ruszył więc kolejny proces apelacyjny. Te bulwersującą sprawę przypomniał TVN24.