Zdrożeją bilety komunikacji publicznej. Podano przyczynę podwyżki.

Oficjalnie za to, że konieczna jest podwyżka, winę ponosi koronawirus. I w zasadzie byłoby to tłumaczenie logiczne, biorąc pod uwagę to, że autobusy, tramwaje czy trolejbusy przez szereg miesięcy przewoziły mniejszą liczbę pasażerów niż były do tego skonstruowane.

Przez kilka tygodni ruch pasażerski praktycznie zamarł. Znaczne pieniądze trzeba było przeznaczyć na dezynfekcję pojazdów.

Być może koszty i straty związane z tymi kwestiami były wyższe niż oszczędności wynikające z ogromnej obniżki cen paliwa. Warto byłoby to przeanalizować.

Jak donosi „Dziennik Zachodni” o konieczności podniesienia cen biletów poinformował Grzegorz Kwitek z zarządu GZM podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego. 2 września, podczas jednego z paneli miał stwierdzić, że „część kosztów pandemii COVID-19 w zakresie transportu publicznego będą musieli pokryć pasażerowie”.

Inną część kosztów powinny ponieść miasta metropolii. Grzegorz Kwitek stwierdził:

– Przeprowadziliśmy dyskusję wewnętrzną, podczas której zastanawialiśmy się, skąd wziąć pieniądze na dodatkowe wydatki. Myślę, że trzeba podzielić je po równo pomiędzy miastami i pasażerami.

W pierwszym okresie pandemii spadek wpływów z biletów sięgnął 90 proc. Aktualnie utrzymuje się na poziomie 30-40 proc.

Przewiduje się, że miasta będą musiały dopłacić około 20 mln zł do tego, ile miały według pierwotnych założeń wyłożyć na komunikację publiczną. Same koszty dezynfekcji pojazdów komunikacji publicznej to 2,5 mln zł.

Zastanawia nas czy rzeczywiście koniecznym jest, by straty wynikające z pandemii musieli pokryć w stu procentach pasażerowie oraz miasta metropolii? Czy nie da się wygospodarować pieniędzy, które choć częściowo mogłyby pokryć te straty?

GZm realizuje kilka swoich sztandarowych projektów. Kosztować mają miliardy, ale ich koncepcje także dużo kosztują.

Te projekty to: kolej metropolitalna, rower metropolitalny i supernowoczesna, szybka kolej łącząca centrum metropolii z lotniskiem w Pyrzowicach.

Skoncentrujmy się na tym ostatnim projekcie. Pomysł jest taki, by największe miasta metropolii z lotniskiem w Pyrzowicach łączył tzw. monorail. Czyli napowietrzna kolej, mknąca nie po tradycyjnych szynach, lecz po jednej szynie.

Z góry wiadomo, że ten futurystyczny pomysł byłby horrendalnie drogi. Zarazem też wiadomo, że nigdy nie będzie na siebie zarabiał.

W ogóle komunikacja publiczna to przedsięwzięcie z założenia niedochodowe. Zawsze ją trzeba dotować.

Jak jednak byłoby z połączeniem kolejowym do Pyrzowic – łatwo się przekonać, nawet bez wielkich obliczeń. Wystarczy przejechać się kilka razy z Dworca Głównego PKP na Okęcie w Warszawie. My jechaliśmy.

Pociągi jeżdżą prawie puste. Jednocześnie muszą kursować dość często (co pół godziny) gdyż inaczej ta inwestycja pozbawiona byłaby sensu.

Bilety nie są drogie. Kosztują po kilka złotych. Inaczej zamiast pociągiem, pasażerowie (po kilku przypada na wagon) jechaliby na Okęcie taksówką bądź autobusem.

Przypuszczalnie więc do budowy jednoszynówki nigdy nie dojdzie. Już teraz należałoby odchudzić planowane koncepcje o ten projekt. Być może warto byłoby odsunąć w czasie realizację pozostałych koncepcji. Jeśli nie wszystkich to przynajmniej niektórych.

To zapewne byłyby trudne decyzje. Niemniej i sytuacja jest dziś wyjątkowa. A przecież te wszystkie koncepcje mają służyć mieszkańcom metropolii. To oni są pasażerami komunikacji publicznej.

Nikt nie kwestionuje, że pandemia spowodowała dodatkowe koszty i trzeba je jakoś pokryć. Ale z pewnością warto się zastanowić nad tym, jak zminimalizować obciążenia przerzucane na pasażerów w formie podwyżek biletów.

***
Inne nasze informacje i artykuły: Katowice Dziś.
Regularnie tu zaglądaj – nie wszystko publikujemy na Facebooku.
Dla facebookowiczów utworzyliśmy grupę: https://www.facebook.com/groups/GrupaKatowiceDzis
Jej członkom wyświetla się więcej naszych facebookowych postów.
Pamiętaj! Komplet naszych artykułów i informacji tylko na WWW

***