Przywiązana i porzucona przy płocie.

Przywiązana i porzucona przy płocie.

9 października 2025 Wyłączono przez administrator

Historia suczki z Chorzowa, która nie doczekała ratunku.

***

 

Znaleziona w dramatycznym stanie

 

Był początek sierpnia, gorący dzień. Mężczyzna spacerujący w rejonie ogródków działkowych w Chorzowie zobaczył coś, co na długo zapadło mu w pamięć. Do metalowego płotu przywiązana była wychudzona suczka. Nie miała wody, jedzenia ani nawet cienia, w którym mogłaby się schronić. Z wysiłkiem próbowała podnieść głowę.

 

To właśnie ten przypadkowy spacerowicz dał jej pierwszą szansę. Zadzwonił po pomoc. Na miejsce przyjechali pracownicy schroniska i służby, które zabrały psa do weterynarza. Niestety, mimo podjętej walki, po kilku dniach suczka zmarła. Jej organizm był zbyt wyniszczony długotrwałym głodzeniem i odwodnieniem.

 

Długie cierpienie i dramatyczny finał

 

Biegły, który badał sprawę, nie miał wątpliwości: stan zwierzęcia był wynikiem wielotygodniowego zaniedbania. Pies był głodzony i pozostawiony bez wody przez długi czas. To nie była chwila nieuwagi — to była powolna, bolesna śmierć.

 

Policjanci nie podają imienia suczki. Szkoda. Jej historia porusza. pokazuje, co mogą zrobić ufnemu zwierzęciu ludzie. W tym przypadku przecież osoba, którą pies kochał i z pewnością jej bezgranicznie ufał. 

 

Właścicielka usłyszała zarzuty

 

Policjanci ustalili, że pies należał do 39-letniej mieszkanki Świętochłowic. Kobieta miała zwierzę od szczeniaka. W swoich wyjaśnieniach tłumaczyła, że nie stać jej było na leczenie psa, a po przeprowadzce nie mogła go zabrać ze sobą. Nie zwróciła się jednak o pomoc do żadnej organizacji ani schroniska. Zamiast tego przywiązała psa do ogrodzenia, licząc, że „ktoś się nim zajmie”.

 

Kobieta usłyszała zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Przyznała się do winy. Grozi jej do pięciu lat pozbawienia wolności.

 

Pamiętajmy: pomoc istnieje

 

Każdego roku organizacje prozwierzęce i schroniska otrzymują setki zgłoszeń o porzuceniach. W niektórych przypadkach, tak jak w tej historii, interwencja przychodzi za późno. Tymczasem istnieją możliwości oddania zwierzęcia pod opiekę schronisk, fundacji i wolontariuszy — bez skazywania go na cierpienie.

 

Historia suczki z Chorzowa to bolesne przypomnienie, że odpowiedzialność za zwierzę nie kończy się w momencie, gdy staje się niewygodne.

 

***

Zapraszamy was na stronę iboma.media. Tylko ciekawe i ważne treści.

***

Ważny temat:

***

KOMENTARZE: TYLKO FACEBOOK.

Masz problem, widzisz problem, masz ważną informację? Daj nam znać:

[email protected] lub przez „Wyślij Wiadomość” na Facebooku Katowice Dziś.

***

Redaktor naczelny Katowice Dziś Mateusz Cieślak. 

***

 

 

Fot. policja