
Społecznik ujawnił nieprawidłowości i teraz mu grozi potężna kara finansowa.
10 czerwca 2025Sygnalista czarnym charakterem?
***
– Dziś moje poczucie sprawiedliwości, jako obywatela, jest bardzo zaburzone – mówi Andrzej Kurczak, społecznik i sygnalista z Gliwic.
CZĘŚĆ PIERWSZA
Dziś Andrzej Kurczak ma 71 lat i żyje z emerytury. W 2020 roku był społecznym członkiem zarządu klubu sportowego SPR Sośnica. Wtedy (jako jedyny) ujawnił nieprawidłowości finansowe w funkcjonowaniu stowarzyszenia, o czym powiadomił gliwicki magistrat. Wówczas mógł liczyć na wsparcie ówczesnej radnej Katarzyny Kuczyńskiej-Budki. Dziś, gdy ta sama osoba sprawuje urząd prezydentki Gliwic, to właśnie Kurczak znalazł się w gronie nękanych przez miasto za zadłużenie klubu. Pewnie by nie miał tych problemów, gdyby nie ujawnił, że coś jest nie tak i z uporem nie dążył do dogłębnego wyjaśnienia sprawy.
Ostrzeżenie i ignorancja
Andrzej Kurczak był członkiem zarządu SPR Sośnica, nie pobierając za swoją pracę żadnego wynagrodzenia. Wiosną 2020 roku zorientował się, że miejska dotacja jest wydatkowana niezgodnie z przeznaczeniem – między innymi wypłacano pieniądze osobom formalnie niezatrudnionym przez klub, a część środków przeznaczono na zaległe zobowiązania, mimo że już wtedy dotacja powinna była być rozliczana na bieżąco.
Zgłosił sprawę do Urzędu Miejskiego w Gliwicach, jednak jak relacjonuje, jego sygnały były ignorowane. Mimo wszczęcia kontroli, urzędnicy w odpowiedziach twierdzili, że „nie stwierdzono nieprawidłowości”, choć kontrola formalnie trwała nadal.
Sprawa się potwierdziła – ale po latach
Kurczak, korzystając z przysługującego mu jako członkowi zarządu dostępu do dokumentów, w ciągu kilku dni wykrył szereg nieprawidłowości. Jak twierdzi, urząd miejski potrzebował na to… trzech lat.
W protokole końcowym z 2023 roku stwierdzono naruszenia przepisów dotyczących finansowania ze środków publicznych. Klub nie wywiązał się z obowiązku prawidłowego rozliczenia dotacji, co doprowadziło do powstania zobowiązań sięgających kilkudziesięciu tys. złotych. Prezydent Gliwic wydał decyzję o egzekucji, wskazując w tej decyzji kwotę prawie 49 tys. złotych. Stowarzyszenie – już w stanie likwidacji – spłaciło niewielką część kwoty. Pozostała suma, z odsetkami, sięga dziś blisko 70 tysięcy złotych.
Wspierała, gdy była radną. Milczy, będąc prezydentką
Gdy Kurczak ujawniał nieprawidłowości, wspierała go w tym radna Katarzyna Kuczyńska-Budka – dziś prezydentka Gliwic. W październiku 2022 roku oboje wystąpili w radiu Imperium mówiąc o nieprawidłowościach w rozliczeniu publicznej dotacji.
Obecna prezydentka była wówczas wiceprzewodniczącą Komisji Edukacji, Kultury i Sportu Rady Miasta Gliwice. Sprawę więc znała doskonale. Wiedziała, jaką rolę w ujawnieniu nieprawidłowości odegrał Andrzej Kurczak.
Radio Imperium, udostępniając w internecie nagranie rozmowy ze społecznikiem i ówczesną radną, dziś prezydentką, informowało: “Prokuratura Rejonowa Gliwice-Wschód w Gliwicach wszczęła śledztwo przeciwko Urzędowi Miejskiemu w Gliwicach w sprawie niedopełnienia obowiązków przez Urząd poprzez nie wydanie decyzji sprawozdania końcowego Stowarzyszenia Piłki Ręcznej Sośnica Gliwice. Sprawa związana jest z otrzymaną dotacją publiczną. Zawiadomienie złożył Andrzej Kurczak były członek Zarządu Stowarzyszenia Sośnica Gliwice, który będzie gościem radia Imperium w programie. Drugim rozmówcą zaproszonym do audycji jest Katarzyna Kuczyńska-Budka radna Koalicji Obywatelskiej i wiceprzewodnicząca Komisji Edukacji, Kultury i Sportu”.
Po wyborach – jak mówi Kurczak – kontakt z prezydentką stał się formalny, chłodny, a jej postawa diametralnie się zmieniła. Podjęła decyzję o umorzeniu zadłużenia klubu wobec miasta, ale równocześnie rozpoczęło się postępowanie administracyjne wobec ówczesnych członków zarządu, w tym Kurczaka. W jego ocenie: osoby, która jako jedyna dążyła do ujawnienia i naprawienia nieprawidłowości.
Andrzej Kurczak z Urzędu Miasta Gliwice otrzymał następujące pismo: “Prezydent Miasta Gliwice zawiadamia o wszczęciu z urzędu wobec Pana postępowania w sprawie solidarnej odpowiedzialności za zaległości Stowarzyszenia Piłki Ręcznej Sośnica Gliwice…” Podpisano: “Z upoważnienia Prezydenta Miasta Stella Zaborowska-Nawrath, Dyrektor Wydziału Kultury i Sportu”.
Odpowiedzialność odwrócona
Postępowanie administracyjne zmierza dziś do obciążenia byłych członków zarządu obowiązkiem spłaty zadłużenia. Choć Kurczak nie zajmował się finansami klubu i już od połowy 2020 roku był od tych spraw odsuwany, znalazł się w gronie osób, od których urząd domaga się zwrotu pieniędzy. Z kuriozalną – jak mówi – sytuacją, w której nie ściga się osób odpowiedzialnych za nadużycia, lecz sygnalistę.
– To nie tylko zaprzeczenie sprawiedliwości, ale także czytelny sygnał: jeśli wykryjesz nieprawidłowości, miej się na baczności – podsumowuje Kurczak.
Miasto miało czas, by zareagować. Zawiodło
Według relacji Kurczaka, klub jeszcze w 2020 roku dysponował środkami i sprzętem wystarczającym do uregulowania zobowiązań. Gdyby miasto podjęło działania zgodne z przepisami – w ciągu dwóch miesięcy od ujawnienia nieprawidłowości – zadłużenia można było uniknąć. Zaniechanie urzędników doprowadziło do sytuacji, w której teraz odpowiedzialnością próbuje się obarczyć osobę alarmującą o nieprawidłowościach i co więcej ona ma być obciążona dodatkową kwotą z tytułu zaległych odsetek (jakich nie byłoby, gdyby urząd zadziałał prawidłowo). Andrzej Kurczak informował o niewłaściwym wykorzystaniu pieniędzy publicznych już w kwietniu 2020 roku.
Sprawa trwa nadal
Postępowanie administracyjne nie zostało zakończone. Od decyzji prezydentki przysługuje odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kurczak zapowiada, że będzie walczył nie tylko o siebie, ale też o sprawiedliwe zasady.
– Tu nie chodzi o mnie. Tu chodzi o to, że ktoś zrobił coś uczciwego, a teraz ma za to zapłacić – mówi.
Dodaje, że już zapłacił za swoją postawę. Zapłacił zdrowiem. Stres związany ze sprawą ujawnionych przez niego nieprawidłowości przyczynić się mógł do zawału serca w 2021 roku. Był to rozległy zawał. Andrzej Kurczak zawdzięcza życie ratownikom medycznym oraz zespołowi kardiologów z gliwickiego szpitala.
A co na to prezydentka?
W czwartek 29 maja poprosiliśmy Katarzynę Kuczyńską-Budkę, by się do sprawy odniosła. Czy rację ma Andrzej Kurczak twierdząc, że jego przykład może zastraszyć innych społeczników, innych sygnalistów? Poprosiliśmy prezydentkę Gliwic o komentarz.
Nie otrzymaliśmy go. Nie odpowiedziano, choć prosiliśmy o informację, gdyby prezydentka Gliwic nie mogła w tym samym dniu udzielić nam komentarza.
Wreszcie, po kilku kolejnych pismach otrzymaliśmy odpowiedź. Niestety, naszym zdaniem może ona zawierać treści co najmniej kontrowersyjne. Dlatego, po uzgodnieniu tego z rzecznikiem prasowym Urzędu Miasta Gliwice, skonsultowaliśmy ją z sygnalistą.
Andrzej Kurczak stwierdził, że w znaczącym zakresie zawiera ona treści nieprawdziwe lub błędne. Jego zdaniem nie jest tak, że należy obciążyć każdego, kto był w zarządzie – i że tu pani prezydent nie miała pola manewru. Co szczegółowo uzasadnił.
Chcieliśmy opublikować stanowisko pani prezydent w całości, jednak Kurczak wskazał na fragmenty, które jego zdaniem są niezgodne ze stanem faktycznym a stawiają go w niekorzystnym świetle. I szczegółowo się odniósł do każdego z twierdzeń zawartych w stanowisku Urzędu Miasta Gliwice.
Dlatego podjęliśmy decyzję o opublikowaniu stanowiska pani prezydent w osobnym artykule – wraz z wyjaśnieniami Andrzeja Kurczaka. Ostatecznie uznaliśmy jednak, że należy to ująć w jednej publikacji. Stąd też część druga artykułu (sygnalista odnosi się do zarzutów) oraz część trzecia (całe stanowisko przesłane nam w imieniu Katarzyny Kuczyńskiej-Budki).
CZĘŚĆ DRUGA
Sygnalista kontra magistrat. Co zawiera odpowiedź przesłana w imieniu prezydentki Gliwic.
Rzecznik Katarzyny Kuczyńskiej-Budki przesłał do redakcji swoje stanowisko w sprawie Andrzeja Kurczaka. Treść odpowiedzi kazała nam jednak poprosić Kurczaka o odniesienie się – o czym wcześniej poinformowaliśmy rzecznika.
Społecznik i sygnalista z Gliwic podważa jednak prawdziwość wielu zawartych w nim tez. W niniejszym artykule zestawiamy kluczowe fragmenty pisma z wyjaśnieniami Kurczaka.
„Zgodnie z przepisami prawa, prezydent jest zobowiązany do objęcia decyzją każdej osoby, która pełniła funkcję w zarządzie…”
Andrzej Kurczak wskazuje, że przepisy wcale nie są tak jednoznaczne. Przepisy dają prezydentowi możliwość różnicowania odpowiedzialności w zależności od roli, jaką dana osoba odegrała w wydatkowaniu środków publicznych. Kurczak nie zajmował się finansami klubu, nie podpisywał dokumentów i – co najważniejsze – to on jako pierwszy ujawnił nieprawidłowości. W jego ocenie prezydentka miasta ma narzędzia, by indywidualnie ocenić odpowiedzialność członków zarządu, lecz z nich nie skorzystała. Podaje podstawę prawną: Art. 64 ust. 1 pkt. 1 i 2 Ustawy o finansach publicznych.
„Uniknięcie solidarnej odpowiedzialności byłoby możliwe, gdyby osoba ta zrezygnowała z pełnienia funkcji”
Według Kurczaka to twierdzenie pomija istotne fakty. Zgłosił on nieprawidłowości w kwietniu 2020 roku i od tego momentu podejmował działania w celu ich wykrycia i udokumentowania. Rezygnacja na tym etapie uniemożliwiłaby mu dostęp do dokumentów i zablokowałaby dalsze działania kontrolne. Kiedy natomiast podjęto próbę jego odwołania, nie stawiał oporu – wręcz przeciwnie, zgłosił jedynie, że głosowanie odbyło się z naruszeniem statutu (było tajne, a powinno być jawne). Chciał, aby odwołanie było przeprowadzone zgodnie z procedurą – co, jak twierdzi, zabezpieczało interes miasta.
Jak dodaje: “Byłem członkiem Zarządu tylko od 15 lutego 2019 roku do 9 września 2020 r. i nie miałem możliwości korekty, poprawy błędów w sprawozdaniu rocznym za pierwsze półrocze 2020 roku, gdyż pismo z Wydziału Kultury i Sportu stwierdzające wiele istotnych błędów i nieprawidłowości wpłynęło do Stowarzyszenia 2 września 2020 r.
Później – po 9 września 2020 r. – gdy usunięto mnie z Zarządu SPR Sośnica Gliwice, nie miałem formalnych ani merytorycznych możliwości sprawdzania przedmiotowego sprawozdania z wydatkowania dotacji publicznej, a tym bardziej wykonywać jakieś uzasadnione poprawki czy korekty. Kontrola tegoż sprawozdania zakończyła się Decyzją Prezydenta Miasta Gliwice nr 7/2023/Z z dnia 29 grudnia 2023 r. W tej Decyzji podano nieprawidłowości, które ja wcześniej – niż Wydział Kultury i Sportu UM – stwierdziłem. Są na to dowody w postaci dokumentów”.
„Była jedynym członkiem zarządu, któremu walne zebranie stowarzyszenia nie udzieliło absolutorium”
Z przekazanego przez Kurczaka statutu SPR Sośnica Gliwice wynika, że absolutorium udziela się zarządowi jako organowi kolegialnemu, a nie jego poszczególnym członkom. W związku z tym twierdzenie, że jemu jednemu odmówiono absolutorium, nie ma podstaw w dokumentach wewnętrznych stowarzyszenia. Co więcej, Kurczak zaznacza, że w czasie, którego dotyczyło absolutorium, nie pełnił już formalnie funkcji w zarządzie.
„Wspólny występ tej osoby i pani prezydent w audycji radiowej miał miejsce przed ujawnieniem informacji podważających wiarygodność tej osoby”
Tak poważny zarzut trzeba jakoś uzasadnić – a tego w stanowisku Urzędu Miasta Gliwice brakuje. Kurczak uznaje to stwierdzenie za najbardziej krzywdzące. W żadnym z dokumentów urząd nie wskazał, jakie konkretnie informacje miałyby podważać jego wiarygodność. Przeciwnie – dokumentacja urzędowa potwierdzała istnienie nieprawidłowości, które to właśnie on ujawnił. Kurczak przypomina, że wcześniej był traktowany przez miasto jako partner do rozmów, a nawet współwystępował z obecną prezydentką w audycjach publicznych, w których wspólnie omawiali sytuację klubu. Brak wskazania jakiejkolwiek podstawy do stwierdzenia „utraty wiarygodności” budzi jego zdecydowany sprzeciw.
Wyjaśnia: “Pani Prezydent jako radna i Wiceprzewodnicząca Komisji Edukacji, Kultury i Sportu już od 2020 roku otrzymywała wiele ode mnie pism i dokumentacji potwierdzających nieprawidłowości w Stowarzyszeniu. Wówczas nie zgłaszała żadnych uwag czy zastrzeżeń, wprost przeciwnie – zgadzała się z nimi i starała mi się udzielić pomocy. Jeszcze tuż przed wyborem na Prezydenta w rozmowie ze mną stwierdziła, że pomoże mi wyjaśnić sprawę związaną nieprawidłowościami w Stowarzyszeniu”.
„Działania podejmowane przez prezydent miasta nie mogą być postrzegane jako próby wywierania presji czy zastraszania kogokolwiek…”
Choć sformułowanie to ma charakter ogólny, Kurczak zwraca uwagę, że jego sytuacja – w której osoba zgłaszająca nieprawidłowości zostaje objęta postępowaniem egzekucyjnym – może zostać odebrana jako sygnał odstraszający. Jako sygnalista powinien zostać objęty ochroną, a nie procedurą, która może skończyć się wielotysięcznym zobowiązaniem wobec miasta. Co więcej, to właśnie brak szybkiego działania ze strony magistratu doprowadził do tego, że środki nie zostały odzyskane od stowarzyszenie. Gdyby to zrobiono sprawnie i bez przeciągania w czasie to pieniądze zostałyby odzyskane.
„Nie znalazły one potwierdzenia w żadnym z postępowań prowadzonych przez uprawnione organy…”
Od Andrzeja Kurczaka dowiadujemy się: “Pragnę zdecydowanie zaznaczyć, że jako jedyny członek z ówczesnego pięcioosobowego Zarządu SPR Sośnica Gliwice od początku zauważenia wiele negatywnych działań związanych z nieprawidłowościami wydatkowania dotacji publicznych natychmiast, bez zbędnej zwłoki, już od pierwszego kwartału 2020 r., powiadamiałem odpowiednie instytucje kontrolne i organa ścigania, dostarczając im udokumentowane dowody. W tym Naczelnika Wydziału Kultury i Sportu UM, Prezydenta Miasta Gliwice, Radę Miasta Gliwice, Przewodniczącą Komisji Edukacji, Kultury i Sportu Rady Miasta, Zastępcę Przewodniczącej Komisji Edukacji, Kultury i Sportu Rady Miasta (obecnie Prezydenta Miasta Gliwice), Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych przy RIO w Katowicach, Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych Ministerstwa Finansów w Warszawie, Izbę Administracji Skarbowej w Katowicach, trzykrotnie Prokuraturę Rejonową Gliwice-Wschód, Prokuraturę Okręgową w Gliwicach”.
Andrzej Kurczak przypomina, że jego zawiadomienie doprowadziło do wszczęcia postępowania przez Prokuraturę Rejonową Gliwice-Wschód oraz że główny rzecznik dyscypliny finansów publicznych z Ministerstwa Finansów przekazał jego sprawę do rozpoznania. Sam Urząd Miejski potwierdził nieprawidłowości w końcowym protokole kontroli. Trudno więc utrzymywać, że żadne instytucje nie dostrzegły problemu – bo przeczą temu zarówno dokumenty urzędowe, jak i działania organów ścigania.
Sygnalista dodaje: “Jest pismo od Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych w Katowicach stwierdzające, że wyłącznie na podstawie moich zawiadomień o nieprawidłowościach w Stowarzyszeniu Rzecznik -na podstawie określonych procedur – wszczynał postępowania wyjaśniające”.
Sygnalista obciążany za to, co ujawnił
Postępowanie administracyjne wobec Andrzeja Kurczaka trwa. Urząd Miasta Gliwice – mimo jego roli w ujawnieniu nieprawidłowości – prowadzi procedurę zmierzającą do obciążenia go finansowo, solidarnie z innymi członkami zarządu. Kurczak podkreśla, że nie miał wpływu na finanse klubu, nie podpisywał sprawozdań, nie akceptował wydatków i nie odpowiadał za ich rozliczanie.
– Ujawniłem, że publiczne pieniądze są wydawane nieprawidłowo. A dziś sam mam za to płacić – mówi z goryczą.
CZĘŚĆ TRZECIA
Stanowisko przesłane nam w imieniu prezydentki Gliwic.
W odpowiedzi na pana pytania z dnia 29 maja br. informuję, że po zakończeniu czynności kontrolnych prowadzonych przez urząd, wydano decyzję zobowiązującą stowarzyszenie do zwrotu części dotacji wykorzystanej niezgodnie z przeznaczeniem w I półroczu 2020 r. Ponieważ stowarzyszenie nie dokonało zwrotu środków, zgodnie z obowiązującymi przepisami, wszczęto postępowanie egzekucyjne, które – niestety – okazało się bezskuteczne.
Wobec braku zwrotu środków przez stowarzyszenie, prowadzone jest obecnie postępowanie zmierzające do orzeczenia solidarnej odpowiedzialności członków zarządu za zwrot dotacji. Zgodnie z przepisami prawa, prezydent jest zobowiązany do objęcia decyzją każdej osoby, która pełniła funkcję w zarządzie w okresie, w którym doszło do nieprawidłowego wykorzystania środków publicznych. Przepisy w tym zakresie są jednoznaczne i nie przewidują możliwości dowolnego wyłączania z odpowiedzialności poszczególnych członków zarządu.
Działania podejmowane przez Prezydent Miasta Gliwice nie mogą być postrzegane jako próby wywierania presji czy zastraszania kogokolwiek – w tym osoby, na którą się pan powołuje. Jej objęcie postępowaniem administracyjnym wynika wyłącznie z faktu, że była członkiem zarządu w czasie, gdy doszło do niewłaściwego rozdysponowania środków z dotacji. Przypomnę, że uniknięcie solidarnej odpowiedzialności byłoby możliwe, gdyby osoba ta – dostrzegając nieprawidłowości – zrezygnowała z pełnienia funkcji. Tymczasem nie tylko tego nie uczyniła, ale też – jak wynika z dokumentów – aktywnie przeciwstawiała się próbom jej odwołania. Dodatkowo warto zaznaczyć, że była jedynym członkiem zarządu, któremu walne zebranie stowarzyszenia nie udzieliło absolutorium za wspomniany okres.
Odnosząc się do opinii zawartych w pana wiadomości, dotyczących rzekomo nieadekwatnych czy przewlekłych działań urzędu, uprzejmie informuję, że nie znalazły one potwierdzenia w żadnym z postępowań prowadzonych przez uprawnione organy, mimo licznych skarg, pism i zawiadomień kierowanych przez osobę, o której pan wspomina.
Na zakończenie dodam, że wszystkie istotne informacje w tej sprawie zostały już wcześniej przekazane zainteresowanej osobie – zarówno w formie pisemnej, jak i podczas osobistego spotkania z Prezydent Miasta Gliwice. Wspólny występ tej osoby i pani prezydent w audycji radiowej w 2022 r. miał miejsce przed ujawnieniem informacji podważających wiarygodność tej osoby.
Z pozdrowieniami,
Mariusz Kopeć
rzecznik prasowy
prezydent Gliwic
***
Zapraszamy was na stronę iboma.media. Tylko ciekawe i ważne treści.
***
Ważny temat:
***
KOMENTARZE: TYLKO FACEBOOK.
Masz problem, widzisz problem, masz ważną informację? Daj nam znać:
[email protected] lub przez „Wyślij Wiadomość” na Facebooku Katowice Dziś.
***
Redaktor naczelny Katowice Dziś Mateusz Cieślak.
***