
Jak usuwano odpady niebezpieczne z Mysłowic?
1 czerwca 2025Miażdżące ustalenia Najwyższej Izby Kontroli.
***
28 kwietnia 2025 roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała dokumenty, które rzucają nowe światło na sposób, w jaki władze Mysłowic radziły sobie z usuwaniem toksycznych odpadów ze składowiska przy ul. Brzezińskiej. To nie tylko przegląd zaniedbań i opóźnień, ale także analiza zdarzeń, które budzą pytania o brak przejrzystości, niedopełnienie obowiązków i możliwe działania sprzeczne z interesem publicznym.
Składowisko przy ul. Brzezińskiej: zagrożenie, które nie znikało latami
Przy ul. Brzezińskiej w Mysłowicach przez wiele lat składowane były odpady niebezpieczne, których łączna masa sięgała niemal 8,5 tysiąca ton. Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli, miały one charakter palny, toksyczny i stwarzały realne zagrożenie dla ludzi oraz środowiska. W opinii NIK materiały te mogły doprowadzić do skażenia gleby i wód gruntowych oraz wybuchu lub pożaru.
Proces ich usuwania był finansowany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Łączny koszt usuwania odpadów w ramach etapu pierwszego i planowanego drugiego wynosił ponad 97 mln zł. Pomimo tego przedsięwzięcie nie zostało zakończone z sukcesem.
NIK potwierdziła, że efekt ekologiczny przedsięwzięcia nie został w pełni osiągnięty, gdyż zagospodarowano o około 5,2 tony odpadów mniej niż zakładano. Ponadto, co najmniej 190,372 ton odpadów, wywiezionych z Mysłowic, nadal zalega na terenie w Rojkowie (30 km od Warszawy), ponieważ zostały przekazane podmiotowi, który w momencie odbioru nie posiadał stosownych zezwoleń. Składowisko w Rojkowie było nielegalne.
Kontrolerzy wskazują, że od momentu wykrycia zagrożenia do realnych działań minęło zbyt wiele czasu. W tym czasie odpady ulegały degradacji, a ryzyko zwiększało się wraz z brakiem skutecznych decyzji. Już w 2020 roku wiadomo było, że teren jest niestabilny, nienadający się do przechowywania substancji niebezpiecznych i że występują liczne nieszczelności beczek.
W opinii NIK, miasto nie zapewniło należytego nadzoru nad całym procesem. Urządnicy nie podejmowali szybkich i zdecydowanych działań, a prezydent miasta – jako osoba odpowiedzialna za zadanie – podejmował decyzje spóźnione lub niewystarczające.
Spotkania bez protokołu, wykonawca bez uprawnień
Jednym z najbardziej szokujących fragmentów raportu jest opis osobistej wizyty prezydenta Mysłowic w siedzibie głównego wykonawcy przedsięwzięcia. Jak zanotowano w wystąpieniu pokontrolnym: „W dniu 14 stycznia 2021 roku Prezydent Miasta uczestniczył w spotkaniu z głównym wykonawcą w jego siedzibie. Poza Prezydentem Miasta w spotkaniu nie brał udział żaden inny przedstawiciel lub pracownik urzędu. Ze spotkania nie sporządzono protokołu w formie pisemnej”.
NIK wskazuje, że takie działanie nie mieści się w standardzie przejrzystego prowadzenia postępowania o zamówienie publiczne. Spotkanie nie było przewidziane ani w procedurze, ani w dokumentacji przetargowej, a mimo to prezydent zdecydował się na osobistą wizytę u potencjalnego wykonawcy.
Dodatkowo, jeden z dalszych podwykonawców, któremu główny wykonawca przekazał część odpadów, w trakcie realizacji zadania utracił wymagane zezwolenia środowiskowe. Miasto, po uzyskaniu tej informacji, odmówiło zapłaty za odpady przekazane temu podmiotowi, jednak NIK wskazuje, że miasto scedowało odpowiedzialność za dobór podwykonawców na głównego wykonawcę, co utrudniło nadzór nad prawidłowym zagospodarowaniem części odpadów.
Brak dokumentacji z kluczowych etapów realizacji zadania, brak nadzoru oraz prowadzenie relacji poza oficjalnym obiegiem dokumentów – to wszystko stawia pytanie o rzetelność i legalność podejmowanych decyzji.
Przetarg z błędem, który uznano za niedopatrzenie
Konsorcjum, które wygrało zamówienie, przedłożyło nieaktualną polisę OC. Dokument obejmował okres zakończony w styczniu 2021 r., tymczasem przetarg prowadzono znacznie później. Komisja przetargowa nie zauważyła tego faktu i nie wezwała wykonawcy do uzupełnienia dokumentacji, co było wymagane przez art. 26 ust. 3 ustawy Prawo zamówień publicznych.
Prezydent miasta, wyjaśniając sytuację, stwierdził, że było to „niedopatrzenie, któremu trudno przypisać jakąkolwiek winę”. Dodał, że gdyby wykonawca został wezwany, z pewnością dostarczyłby poprawną polisę. NIK nie podzieliła tego poglądu, uznając, że niezachowanie procedur osłabia całe postępowanie przetargowe i może stanowić podstawę do unieważnienia wyboru.
Co więcej, wskazano, że „błąd zamawiającego nie przełożył się na wynik postępowania”, co ma charakter ocenny i może być kwestionowane przez inne organy kontrolne lub potencjalnych oferentów, którzy mogli poczuć się pokrzywdzeni.
Naruszenie podstawowych zasad procedury zamówień publicznych, nawet nieintencjonalne, zawsze rodzi pytanie o kompetencje zamawiającego. NIK nie pozostawiła w tej sprawie wątpliwości.
CBA i NFOŚ: interwencja po sygnale o nieprawidłowościach
W styczniu 2024 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne przekazało do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej informację, że działania miasta Mysłowice przy realizacji zadania usuwania odpadów mogły być obarczone poważnymi nieprawidłowościami. Fundusz przeprowadził kontrolę dorażną. Jednak potwierdziła ona tylko część zarzutów.
Stwierdzono np. brak dokumentów potwierdzających ostateczne zagospodarowanie ponad 190 ton odpadów przekazanych podwykonawcy działającemu bez zezwolenia. NFOŚ potwierdził te ustalenia, choć nie wykazał istotnych błędów w samej procedurze wyboru wykonawcy.
NIK krytycznie oceniła brak systemowego nadzoru Funduszu nad realizacją projektów finansowanych ze środków publicznych. Reakcja nastąpiła dopiero po sygnale z CBA, a nie na podstawie własnych narzędzi kontrolnych. Co więcej efekt ekologiczny przedsięwzięcia nie został osiągnięty w pełni.
Sprawa pokazuje, jak kruchy może być system kontroli nad publicznymi pieniędzmi w przypadku braku szybkiej i zdecydowanej reakcji instytucji.
Na zdjęciu: składowisko w Rojkowie.
***
Zapraszamy was na stronę iboma.media. Tylko ciekawe i ważne treści.
***
KOMENTARZE: TYLKO FACEBOOK.
Masz problem, widzisz problem, masz ważną informację? Daj nam znać:
[email protected] lub przez „Wyślij Wiadomość” na Facebooku Katowice Dziś.
***
Redaktor naczelny Katowice Dziś Mateusz Cieślak.
***
Fot. kadr z reportażu “Wody czerwone” TVN