
Neosędzia i 5 milionów spraw ważnych dla miasta Gliwice.
14 marca 2025Neosędzia i 5 milionów spraw ważnych dla miasta Gliwice.
***
Jakiś czas temu miasto Gliwice założyło Śląską Sieć Metropolitalną. I ta spółka już od samego początku budziła żywe zainteresowanie tych, którzy wiedzieli o jej istnieniu.
Tych, którzy wiedzieli o jej istnieniu, było stosunkowo niewielu, bo też i spółka nie prowadziła jakiejś szerokiej działalności. Nigdy nie stała się szerzej znaną instytucją (za wyjątkiem nielicznych publikacji, w tym jednej – w Onecie).
Cele wyższe i ambicje wykraczające poza granice Gliwic
Instytucja to nie jest złe określenie w przypadku tej spółki. Choć to była spółka prawa handlowego, to próbowano jej istnienie, jej założenie uzasadniać celami wyższymi.
Zresztą nazwa do tego nawiązywała. Spółka ta miała bowiem wprowadzić miasto Gliwice w erę cyfryzacji i nowych technologii. Przy czym, dodajmy, że z samej nazwy wynika, że ambicje były znacznie szersze (Śląska a nie Gliwicka).
W pewnym momencie spółka zyskała rozgłos. Zasłynęła tym, że kupiła bardzo drogie komputery, serwery, których przez kilka lat nawet nie rozpakowała i nie włączyła. Do tego wątku z pewnością kiedyś wrócimy.
Powstaje nowa spółka
Wątek nierozpakowanego, a drogiego sprzętu poruszał kiedyś Onet. Ta publikacja ciągle jest dostępna.
Ten sprzęt był nierozpakowany, ponieważ nie posiadał oprogramowania. Czyli krótko mówiąc, kupiono kupiono przykładowe samochody bez bez baków, do których można by zatankować paliwo, albo bez kierownic i bez skrzyń biegów.
Natomiast zrobiono coś innego. Śląska Sieć Metropolitalna powołała spółkę córkę o nazwie Ekotel. Prezes tej drugiej spółki zasłynął zakupieniem oprogramowania na stacji benzynowej. Z pewnością na stacji benzynowej go nie sprzedawano, bo kwota, którą trzeba było zapłacić, to 5 milionów złotych. Ściślej rzecz biorąc zakup ten odbył się na parkingu stacji benzynowej.
Na tym parkingu prezes podpisał umowę i odebrał to oprogramowanie, a następnie wrócił do Gliwic, gdyż stacja benzynowa i parking znajdowały się w innej części Polski.
Neosędzia w Sądzie Najwyższym
Tymczasem w Gliwicach nie spotkało się to z akceptacją. I postanowiono parkingową czynność “odkręcić”. Tyle że kontrahent ze stacji benzynowej już zainkasował pieniądze i – co zrozumiałe – nie bardzo był zainteresowany zwrotem tej niemałej sumy. Więc sprawa trafiła do sądu.
Pomijając szczegóły tego, co działo się na śląskich salach sądowych, sprawa ostatecznie trafiła do Warszawy. A to dlatego, że właśnie w stolicy naszego kraju znajduje się Sąd Najwyższy.
Miasto Gliwice dowiedziało się, że w składzie orzekającym jest jeden z najciekawszych polskich prawników, niejaki Kamil Zaradkiewicz. Jego sylwetkę wystarczy zgooglować. Jest o niej naprawdę dużo w kontekście neosędziów.
Niektórzy sędziowie, którzy nie są neosędziami, twierdzą wręcz, że taki Karol Zaradkiewicz nie jest sędzią Sądu Najwyższego. Status neosędziów jest szeroko kwestionowany. Uchylane są nawet niektóre wydane przez nich orzeczenia. Oczywiście prezydent RP Andrzej Duda i część sceny politycznej, związana z “dobrą zmianą” uważa, że Zaradkiewicz jest sędzią.
W Gliwicach rządzi Katarzyna Kuczyńska-Budka
W czasie, gdy Zaradkiewicz orzekał w sprawie 5 mln zł, prezydentką Gliwic była już Katarzyna Kuczyńska-Budka. Pomijając to, co działo się z tą sprawą w Sądzie Najwyższym, skoncentrować się należy na tym, czy miasto Gliwice zaakceptowało, że spór o wartości 5 milionów złotych plus odsetki ma rozpatrywać neosędzia.
Tak właśnie się stało. Katarzyna Kuczyńska-Budka nie interweniowała w sprawie niewłaściwego obsadzenia sądu, który rozpatrywał spór o wartości 5 milionów złotych.
Przypomnijmy więc, że Katarzyna Kuczyńska-Budka chodziła ze świecami w obronie wolnych sądów. Solidaryzowała się z Juszczyszynem i Tuleyą, sędziami, których nazwiska stały się symbolami oporu przeciwko rozmontowaniu państwa prawa. Przypomnijmy, że byli oni prześladowani za stosowanie rozproszonej kontroli konstytucyjnej przez nominatów mianowanych przez PiS.
Borys Budka był twarzą protestów
I koniecznie tu należy wspomnieć również i o tym, że mąż Katarzyny Kuczyńskiej-Budki był twarzą protestów. Zamiast chodzić na randki, małżeństwo Budków chodziło na demonstracje w obronie praworządności.
Sprawa jest bardziej poważna niż te 5 milionów złotych, choć 5 milionów złotych to przecież 5 milionów ważnych spraw dla Gliwic. Istotą tej sprawy jest akceptowanie – lub nieakceptowanie przez Katarzynę Kuczyńską-Budkę neosędziów.
Czy Katarzyna Kuczyńska-Budka będzie protestować, gdy neosędziowie orzekną, że wbrew woli wyborców prezydentem prezydentem nie został Rafał Trzaskowski, a Sławomir Mentzen lub Karol Nawrocki?
Krótka, żołnierska odpowiedź
Oczywiście zadaliśmy prezydentce Gliwic pytanie, czy cokolwiek zrobiła, by nie doszło do orzekania przez wątpliwy sąd w sprawie 5 milionów złotych, które potencjalnie mogą obciążyć miasto.
Na to pytanie uzyskaliśmy merytoryczną odpowiedź, którą z uwagi na ważny interes społeczny publikujemy w całości. Oto ona:
“NIE”.
Nasze pytanie: “Szanowna Pani Prezydentko. (…) Czy wyrok z 3 lipca 2024 roku został przez Panią lub na Pani polecenie zaskarżony do Trybunału Sprawiedliwości UE w Strasburgu? (Sąd Najwyższy w Warszawie, sygn. akt II CSKP 2027/22)”.
Pełna odpowiedź (podpisał się pod nią rzecznik prasowy prezydentki Gliwic). Publikujemy ją w całości i bez skrótów: “Dzień dobry Panie Redaktorze, na postawione pytanie przekazuję odpowiedź: nie”.