Kryzys ekologiczny udało nam się zatrzymać.
9 września 2024Rozmowa z Markiem Wójcikiem, wojewodą śląskim.
***
Mateusz Cieślak, Katowice Dziś: Panie Wojewodo, rusza wielka przebudowa szlaku kolejowego, który przebiega przez środek aglomeracji śląsko-zagłębiowskiej. Niedawno odbyło się posiedzenie centrum kryzysowego w tej sprawie. Czy mamy do czynienia z sytuacją kryzysową?
Marek Wójcik, Wojewoda Śląski: Przebudowa linii kolejowej w Katowicach będzie stanowiła duże wyzwanie dla mieszkańców Katowic, jak również dla osób z innych miast, które dojeżdżają do Katowic do pracy czy szkoły. Będzie to inwestycja bardzo wymagająca, której skutki odczujemy wszyscy. Mimo trudności, które nas czekają, zwiększenie przepustowości torów w Katowicach jest niezbędne, aby poprawić jakość i wygodę transportu kolejowego w mieście i w całej aglomeracji. W dłuższej perspektywie korzyści z tej inwestycji będą ogromne, choć na pewno musimy przygotować się na kilka lat trudnych zmian w codziennym funkcjonowaniu.
Mateusz Cieślak: To niepokojące, że do tej pory nie uzgodniono kwestii komunikacyjnych związanych z przebudową. Czy mieszkańcy aglomeracji, a zwłaszcza Katowic, mogą czuć się bezpieczni? Czy służby takie jak pogotowie i straż pożarna będą miały zapewniony dojazd do wszystkich miejsc, gdzie ich interwencja będzie potrzebna?
Marek Wójcik: Uzgodniliśmy, że inwestor będzie przekazywał z wyprzedzeniem informacje zarówno do pogotowia, policji, jak i Państwowej Straży Pożarnej. Dzięki temu służby będą mogły odpowiednio dostosować swoje trasy dojazdów, aby czas dotarcia na miejsce zdarzenia był jak najkrótszy. To była jedna z kluczowych rekomendacji wypracowanych podczas spotkania zespołu zarządzania kryzysowego. Rozumiem stanowisko władz Katowic, które chcą zagwarantować mieszkańcom odpowiedni czas na zapoznanie się ze zmianami w organizacji ruchu. Polskie Linie Kolejowe zadeklarowały, że nie będą sztywno trzymać się pierwotnych terminów zamknięcia wiaduktów.
Mateusz Cieślak: Chciałbym poruszyć temat obecnej katastrofy ekologicznej w Kanale Gliwickim i zbiorniku Dzierżno Duże. Czy mamy powtórkę z 2022 roku, kiedy życie w Odrze praktycznie zniknęło?
Marek Wójcik: Te sytuacje są nieporównywalne. Udało nam się zatrzymać kryzys ekologiczny na zbiorniku Dzierżno Duże i w czwartej sekcji Kanału Gliwickiego. Od samego początku naszym głównym celem było niedopuszczenie do rozprzestrzenienia się wody zawierającej złotą algę do Odry, aby uniknąć powtórki wydarzeń z 2022 roku. Ten cel został osiągnięty, a kryzys ograniczono tylko do zbiornika Dzierżno Duże. Kolejne działania miały na celu poprawę warunków życia ryb oraz uprzątnięcie skutków zakwitu złotej algi.
Mateusz Cieślak: Jak ocenia Pan obecną sytuację w kontekście trwającej eksploatacji górniczej oraz działań mających na celu ochronę kopalń, które już zostały wyłączone z użytkowania?
Marek Wójcik: Warto przypomnieć historię zbiornika Dzierżno Duże, który powstał w 1964 roku jako osadnik dla osadów kopalnianych niesionych rzeką Kłodnicą. To sztuczny zbiornik, który od sześćdziesięciu lat zawiera słoną wodę i różnego rodzaju osady towarzyszące wydobyciu węgla. Złota alga występuje tylko w słonych wodach. Katastrofa ekologiczna miała miejsce w bardzo nietypowej sytuacji, gdzie słodkowodne ryby umierały w słonowodnym zbiorniku, który powstał w związku z eksploatacją górniczą. Od kilku miesięcy Ministerstwo Aktywów Państwowych i spółki węglowe pracują nad przygotowaniem projektu systemu zbiorników retencyjno-dozujących oraz odsalarni, aby odbierać zasoloną wodę z poszczególnych zakładów górniczych i oczyszczać ją. Proces budowy takich instalacji może potrwać kilka lat, ale jest niezbędny, aby w przyszłości zapobiegać takim katastrofom i poprawić stan rzek.
Mateusz Cieślak: Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z tej sytuacji?
Marek Wójcik: Mamy coraz większą świadomość ekologiczną. Historia zbiornika Dzierżno Duże pokazuje, jak ważne jest, abyśmy myśleli o ochronie środowiska na każdym etapie naszych działań. W 2022 roku wiele osób nie zdawało sobie sprawy z powagi sytuacji. Dziś wiemy więcej o złotej aldze i zmianach klimatycznych, które sprzyjają jej rozwojowi. Musimy kontynuować nasze wysiłki, aby śródlądowe wody były słodkie i bezpieczne dla życia.
Mateusz Cieślak: Czy z perspektywy czasu można powiedzieć, że w 2022 roku zrobiono wszystko, co możliwe, aby ratować Odrę i Kanał Gliwicki?
Marek Wójcik: Trudno mi oceniać działania moich poprzedników, ale w 2022 roku doszło do pewnego rodzaju chaosu informacyjnego. Przykładem może być nagroda pieniężna ogłoszona przez ówczesnego Komendanta Głównego Policji dla osoby, która ujawni przyczynę zanieczyszczenia Odry. Ten chaos informacyjny sprawił, że wiele osób do dziś nie ufa państwu w kwestiach związanych z zarządzaniem kryzysowym. Jednak teraz już więcej wiemy o złotej aldze i możemy skuteczniej ograniczać ryzyko jej rozprzestrzeniania.
Mateusz Cieślak: Przyjdzie kolejne lato i znowu będziemy mieli ten problem?
Marek Wójcik: W przyszłym roku jeszcze nie będą funkcjonowały instalacje związane z odsalaniem wód kopalnianych, ponieważ biorąc pod uwagę proces inwestycyjny, to będzie zdecydowanie za wcześnie. Takie instalacje powstaną dopiero za kilka lat. Jednak już teraz, w czasie kryzysu na zbiorniku Dzierżno Duże, przeprowadzono dwa bardzo ważne eksperymenty. Jeden z nich dotyczył usuwania złotej algi z wód stojących, a drugi – który już miał zastosowanie praktyczne – obejmował stosowanie perhydrolu do zwalczania złotej algi w wodach płynących. Przez kilkanaście dni używano perhydrol po to, aby oczyszczać wody spływające z czwartej sekcji Kanału Gliwickiego przez Kłodnicę do Odry. Efekty były bardzo dobre, ponieważ ilość osobników złotej algi spadła nawet o 99%. W sytuacjach kryzysowych stosowanie perhydrolu pozwoli doraźnie zabezpieczyć Odrę przed ewentualnym napływem wód zawierających złotą algę.
Mateusz Cieślak: Czy można szacunkowo ocenić, ile ryb zginęło w wyniku tego kryzysu?
Marek Wójcik: Zebrano 128 ton martwych ryb [stan na 4 września – red.], ale wciąż w tym zbiorniku żyje co najmniej kilkadziesiąt ton ryb. W trakcie działań staraliśmy się poprawić warunki bytowe żyjących ryb. Łącznie to bardzo dużą ilość ryb, które żyły w tym zbiorniku przed kryzysem ze złotą algą. Musimy zastanowić się, czy w Dzierżnie Dużym nie doszło do przerybienia, co mogło przyczynić się do pogorszenia warunków w tym ekosystemie.
Mateusz Cieślak: Czy złota alga jest niebezpieczna dla ludzi?
Marek Wójcik: Złota alga jest zabójcza dla organizmów skrzelowych. Nie odnotowaliśmy przypadków schorzeń u ludzi spowodowanych przez tę algę. Zakazy korzystania z tego akwenu wprowadziliśmy przede wszystkim ze względu na konieczność zapewnienia właściwych warunków pracy służb oraz aby zapobiec przenoszeniu złotej algi do innych zbiorników. Wysoki poziom złotej algi w wodzie sprawiał, że istniało realne zagrożenie, iż ktoś korzystający z kajaka, pontonu czy łódki przeniesie złotą algę do innego akwenu, zaszczepiając tam ten niebezpieczny organizm. W pierwszych dniach akcji miałem okazję widzieć sytuację, gdy pomiędzy łodziami straży pożarnej i RZGW, z których zbierano martwe ryby, pływały deski windsurfingowe. To utrudniało służbom wykonywanie ich zadań i stwarzało dodatkowe ryzyko.
***
***
Zapraszamy was również na naszą stronę iboma.media. Tylko ciekawe i ważne treści.
***
KOMENTARZE: TYLKO FACEBOOK.
Masz problem, widzisz problem, masz ważną informację? Daj nam znać:
[email protected] lub przez „Wyślij Wiadomość” na Facebooku Katowice Dziś.
***
Redaktor naczelny Katowice Dziś Mateusz Cieślak.
***