Pajęczarz, ale polityk.

Pajęczarz, ale polityk.

10 lipca 2024 Wyłączono przez administrator

Po wyborach do Sejmu i samorządów miał nastać czas rozliczeń. Prokuratura miała się zabrać za za polityków, którzy na różnych szczeblach podobno robili przewałki. Śpieszymy ich uspokoić – jesteście bezpieczni.

***

Jesteście bezpieczni o ile wszędzie w kraju prokuratura działa tak, jak pod Katowicami. Kilkanaście, może kilkadziesiąt minut jazdy samochodem na wschód od Katowic jest niewielka miejscowość. Rządzi w niej nie prezydent, nie wójt, ale burmistrz.

Jest biedniejsza niż Mikołów, ale bogatsza od Siemianowic Śląskich, Rudy Śląskiej czy Zabrza (biorąc pod uwagę dochody z podatków płaconych przez statystycznego mieszkańca). I burmistrz (albo burmistrzowa – to teraz mniej istotne) chciał zostać wybrany ponownie. A że „reklama dźwignią handlu”, toteż zlecił (a może zleciła), by z miejskich pieniędzy zbudować konstrukcję do postawienia billboardu.

Billboard został zbudowany przez spółkę miejską. I następnie na tym billboardzie zawisły plakaty wyborcze burmistrza (albo też burmistrzowej) ubiegającego się o ponowny wybór.

O tym nadużyciu, jakim było użycie pieniędzy mieszkańców w kampanii wyborczej burmistrza-kandydata (czy też kandydatki) powiadomione zostały organy ścigania. Przedstawieni zostali świadkowie i dokumentacja.

Jednak prokuratura stwierdziła, że nic takiego nie miało miejsca. Żadnego billboardu sfinansowanego za pieniądze mieszkańców nie było. A może był, ale bez wyborczych plakatów.

Billboard nadal stoi w tym samym miejscu, co stał. Oczywiście już bez kampanijnego plakatu.

W tym samym mieście tak zwani „nieznani sprawcy” podłączyli prąd z budynku basenu miejskiego do lamp oświetlających billboard reklamujący innego kandydata. Taka praktyka ma swoją nazwę – pajęczarstwo. Praktykowana jest w biedniejszych kamienicach Katowic, Mysłowic, Sosnowca i innych miast. Gdy pajęczarz zostanie przyłapany, to najczęściej słyszy zarzut kradzieży prądu i wyrok. Czasem nawet trafia do więzienia.

Wspomniane pajęczarstwo polityczne zostało odkryte i też trafiło do prokuratury. Ta jednak orzekła, że nic takiego nie miało miejsca. Albo miało miejsce, lecz nie jest czynem karalnym. Albo jakoś inaczej prokuratura usprawiedliwiła pajęczarza, ale postępowanie umorzyła.

Zawiadamiający chciał zajrzeć do akt, żeby sprawdzić, dlaczego prokuratura uznała, że żadnych przestępstw nie było. Chciał dowiedzieć się, jakie czynności przeprowadzono, jaki materiał dowodowy zgromadzono i dlaczego rzeczywistość prokuratorska sprzeczna jest z jego oglądem rzeczywistości. Odmówiono mu dostępu do akt.

Dlatego nie wiadomo, czemu prokuratura w obu tych przypadkach orzekła jak orzekła. Ale raczej wiadomo, że gdyby nie chodziło o polityków, to raczej by się sprawy potoczyły inaczej. Na to wskazuje przykład wspomnianych pajęczarzy. Tylko że wówczas nie chodzi o polityków, ale o biednych ludzi. Nie śmiemy użyć słowa patologia, gdyż to co dzieje się w polskiej polityce, też często zasługuje na to miano.

Godzi się więc zakończyć następującym pytanie. Ano, co dzieje się, gdy pieniądze publiczne kradnie jakiś polityk? Sami sobie sprawdźcie, ilu polityków ma zarzuty za maseczki, za tymczasowe szpitale covidowe czy za inne kosztowne pomysły.

Na marginesie przypomnieć chyba warto, że szpital tymczasowy zorganizowano w katowickim Międzynarodowym Centrum Kongresowym (a potem go „odorganizowano”, co również kosztowało), gdy w tym samym czasie stał pusty nie tylko wielki szpital GeoMedical w Katowicach, ale pusty też był szpital zlikwidowanego Instytutu Medycyny Pracy w Sosnowcu.

Zapraszamy was na stronę iboma.media. Znajdziecie tam bardzo ciekawe treści.

***

Ważny temat:

***

KOMENTARZE: TYLKO FACEBOOK.

Masz problem, widzisz problem, masz ważną informację? Daj nam znać:

[email protected] lub przez „Wyślij Wiadomość” na Facebooku Katowice Dziś.

***

Poszukujemy współpracowników. Skontaktuj się mailowo lub przez Fb.

***

Redaktor naczelny Katowice Dziś Mateusz Cieślak.

***

Fot. Pixabay