Albo ta sytuacja zagraża bezpieczeństwu – zdrowiu i życiu kilkumilionowej społeczności woj. śląskiego. Albo COVID to bajka a koronawirus jest mniej groźny niż katar. [Zdjęcia w tekście – dużo]

Albo ta sytuacja zagraża bezpieczeństwu – zdrowiu i życiu kilkumilionowej społeczności woj. śląskiego. Albo COVID to bajka a koronawirus jest mniej groźny niż katar. [Zdjęcia w tekście – dużo]

26 września 2020 Wyłączono przez administrator

I to nie żart, a w obu zdaniach nie ma cienia przesady. Ten barak, który widzicie na zdjęciu to ma być najważniejsze w woj. śląskim laboratorium COVID-19, od początku lata widniejące na liście laboratoriów akredytowanych COVOD-19 Ministerstwa Zdrowia.

W tym ustawionym na parkingu blaszaku (nie widać, by miał on przyłącze wody bieżącej) mają być wykonywane badania genetyczne, decydujące o tym, czy ktoś musi odbywać kwarantannę, czy nie. Określające czy jest chory na COVID-19, czy nie choruje na tę śmiertelnie niebezpieczną chorobą.

A może – sądząc po tym blaszaku – tylko rzekomo niebezpieczną chorobę?

Co nie mniej szokujące, z oficjalnej informacji wynika, że blaszak ten przejął zadanie testowania mieszkańców woj. śląskiego od pozostałych laboratoriów genetycznych, wpisanych przez Ministerstwo Zdrowia na listę laboratoriów akredytowanych COVID-19.

W całym kraju jest ich kilkaset, a w woj. śląskim kilkadziesiąt. Jednak z oficjalnej informacji wynika, że tylko w sierpniu w blaszaku tym wykonano 31 tys. 148 badań próbek na obecność koronawirusa SARS-CoV-2.
To daje ponad 1 tys. zbadanych próbek dziennie. Jak to technicznie możliwe? Żaden z diagnostów laboratoryjnych, z którymi konsultowaliśmy tę kwestię, nie potrafił na to pytanie odpowiedzieć.

Ta liczba oznacza, że pozostałe laboratoria genetyczne COVID-19, działające w woj. śląskim nie bardzo mają co robić. A są one m.in. w: Katowicach, Sosnowcu, Zabrzu, Chorzowie, Bielsku-Białej czy Częstochowie.

Blaszak należy do firmy Vito-Med. Ustawiony został na parkingu (czy też na trawniku przy parkingu) przy ul. Radiowej w Gliwicach.

W niewielkiej odległości od niego są trzy przedszkola i szkoła. W bezpośredniej bliskości – szpital.

A w szpitalu osoby, które (to ostatnio modne określenie) cierpią na „choroby współistniejące”. Często też mają obniżoną odporność na infekcje.

W szpitalu działają oddziały: neurologii, udarowy, wewnętrzny. Jak również poradnie: chorób zakaźnych, endokrynologii, kardiologii, logopedii czy gastroenterologii dla dzieci.

O sprawie w piątek 25 września napisał tygodnik „NIE”. Ustalenia są szokujące.

Zresztą same zdjęcia towarzyszące artykułowi „Wirusowe domki” są szokujące. Na jednym widać panią bez żadnych widocznych zabezpieczeń, ubraną w żółty pulower, która wchodzi do wnętrza blaszaka przez drzwi z napisem „pracownia wirusologii”.

Pani ta nie ma nawet rękawiczek na dłoniach. Nie dezynfekuje dłoni przed wejściem do środka.

Na innym zdjęciu są panie biegnące przez trawnik. Tygodnik „NIE” twierdzi, że do toalety (gdyż w blaszaku najpewniej jej nie ma, skoro nie widać przyłącza bieżącej wody).

Fotokopia strony tygodnika „NIE” ze wspomnianymi zdjęciami – na naszej stronie WWW:

katowicedzis.pl.

W ostatni czwartek wybraliśmy się na ul. Radiową do Gliwic, by zobaczyć, co tam się dzieje. Do blaszaka nie zbliżaliśmy się – użyliśmy lornetki.

To naprawdę jest niesamowite. Osoby pracujące wewnątrz przy rozpakowywaniu próbek na obecność SARS-CoV-2 nie noszą skafandrów ochrony biologicznej (widać przez przeszklone drzwi).

Są wyposażone (co też widać przez przeszklone drzwi) w maseczki i rękawiczki jednorazowe. Nie widać też żadnej grodzi czy śluzy ochronnej, która w innych laboratoriach genetycznych COVID-19 oddziela strefę skażoną od strefy czystej.

Tu chyba po prostu nie ma na coś takiego miejsca. Być może żebrowanie widoczne przed drzwiami do baraku to powstająca taka śluza.

Jeśli tak to nie wiadomo, po co ona powstaje. Za tylną ścianą blaszaka widać bowiem klimatyzator.

To zaś oznacza, że istnieje stała wymiana powietrza – tego wewnątrz blaszaka z powietrzem, którym oddychają gliwiczanie. Cząsteczki znajdujące się w blaszaku są więc wyrzucane na zewnątrz.

Jak ustaliliśmy wszystko to dzieje się za wiedzą: wojewody śląskiego, Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach i stojącego na jej czele wojewódzkiego inspektora sanitarnego.

Do blaszaka próbki wysyłają szpitale z całego woj. śląskiego oraz różne powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne. Ciekawe czy ktoś z tych instytucji zapytał, na jakim sprzęcie i w jakim reżimie sanitarnym te próbki są badane. I jaki jest profesjonalizm badających je osób – skoro godzą się na pracę w tych warunkach.

Kolejna sprawa to powstałe podczas badania próbek odpady. Nie widać, gdzie są składowane i przechowywane.

Jak pisze „NIE”, w innych laboratoriach genetycznych COVID-19, odpady są do przyjazdu wyspecjalizowanej firmy utylizacyjnej mrożone i składowane w specjalnie do tego celu wyznaczonych lodówkach. Skoro w blaszaku (tylko w sierpniu) wykonywano ponad 1 tys. próbek dziennie to tych odpadów powinno być wytwarzanych codziennie około 100 kg.

Gdzie one są?

Wszystko to każe zapytać: Po co były i są obostrzenia stanu epidemii?

Skoro w blaszaku, takim jak ten, można rozpakowywać ogromne ilości próbek na obecność SARS-CoV-2, skoro pracują przy tym ludzie w normalnych ubiorach, w których potem chodzą po ulicach a być może odbierają swoje dzieci ze szkoły, robią zakupy czy jeżdżą komunikacją miejską, to:

Dlaczego każe się zwykłym ludziom przebywać na kwarantannie? Dlaczego za złamanie przepisów stanu epidemii karano bardzo wysokimi grzywnami a nawet aresztem? Dlaczego zamykano kopalnie i inne zakłady pracy, zakłady fryzjerskie czy kosmetyczne?

Po co wydano (i wydaje się) ogromne kwoty na przystosowanie biur i urzędów do sytuacji zagrożenia epidemicznego? Po co za ciężkie pieniądze sprowadzano maseczki i skafandry aż z Chin? Po co każe się nam na każdym kroku dezynfekować ręce? Po co rozmaite instytucje mierzą wchodzącym na ich teren osobom temperaturę?

I wreszcie: Po co wydawać ogromne sumy na pozyskiwanie osocza od ozdrowieńców? Po co szukanie kosztownego leku i szczepionki?

Po co to wszystko? Po co?

Na zdjęciach:

1. Szary blaszak, który ma być akredytowanym przez Ministerstwo Zdrowia laboratorium COVID-19. Na jednych drzwiach blaszaka:
1) „Punkt odbioru wymazów COVID-19”.
2) „Nieupoważnionym wstęp wzbroniony”.
3) „Punkt przyjęcia materiału”.
Na drugich drzwiach widać kartkę z napisem:
„Pracownia wirusologii”.

2. Na zdjęciu widać kobietę, która wchodzi tam bez żadnych zabezpieczeń – ubrana jest w sweter i zwykłe spodnie, nie ma nawet rękawiczek na dłoniach.

3. Prawdopodobnie właśnie wykonywana jest śluza przed wejściem do blaszaka (fot. Wykonana 17.09.2020). W czwartek bez zmian.

4. W pobliżu szarego blaszaka osobno postawiono dwa inne baraki. Na drzwiach lewego z białych kontenerów wisi kartka: „Rejestracja Pracowni Wirusologii”.

***
Inne nasze informacje i artykuły: Katowice Dziś.
Regularnie tu zaglądaj – nie wszystko publikujemy na Facebooku.
Dla facebookowiczów utworzyliśmy grupę: https://www.facebook.com/groups/GrupaKatowiceDzis
Jej członkom wyświetla się więcej naszych facebookowych postów.
Pamiętaj! Komplet naszych artykułów i informacji tylko na WWW

***

[rl_gallery id=”22195″]