Samochód wypadł z drogi, uderzył w drzewo, następnie zaczął płonąć. We wnętrzu pozostawały zakleszczone dwie młode osoby. Ze względu na czyjąś nieprzemyślaną decyzję akcja ratownicza niestety była utrudniona.
17 listopada 2019***
Wszystkie nasze informacje i artykuły: https://katowicedzis.pl/
Regularnie tu zaglądaj – nie wszystko publikujemy na Facebooku.
Dla facebookowiczów utworzyliśmy grupę: https://www.facebook.com/groups/GrupaKatowiceDzis
Jej członkom wyświetla się więcej naszych facebookowych postów.
Pamiętaj! Komplet naszych artykułów i informacji tylko na WWW.
***
Nasza nowa usługa. Ogłoszenia. Całkowicie bezpłatne – dla każdego.
***
To była już niedziela. Godzina 3.35. To wtedy strażacy z Tychów oraz Bierunia otrzymali zgłoszenie o rozbitym i płonącym pojeździe.
Ze zgłoszenia wynikało, że osobowe audi wypadło z drogi i uderzyło w drzewo rosnące przy ul. Lędzińskiej w Lędzinach w pobliżu starej cegielni.
Następnie audi zaczęło się palić. W zakleszczonym pojeździe mieli znajdować się uwięzieni ludzie.
Na miejsce tragicznego wypadku natychmiast wyjechało szereg wozów straży pożarnej. Na sygnałach pędziły tam karetki pogotowia i radiowozy policji. Wezwano również śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratowniczego.
W samochodzie znajdowały się dwie młode osoby – kierowca miał 21 lat, a pasażer 19. Aby ich obu wydostać, trzeba było najpierw ugasić pożar, a następnie rozciąć zmiażdżone i pogięte blachy.
Pasażer zmarł na miejscu wypadku mimo prowadzonej reanimacji. Kierowca w ciężkim stanie przewieziony został do szpitala św. Barbary w Sosnowcu. Trwa walka o jego życie. Obaj młodzieńcy to mieszkańcy Bierunia.
Wedle wstępnych ustaleń przyczyną wypadku była nadmierna prędkość.
Akcja ratownicza niestety nie przebiegała bez utrudnień. Śmigłowiec LPR miał wyznaczone lądowisko. Znajduje się ono w Bieruniu Starym przy ul. Chemików.
Strażacy OSP Bieruń Nowy, którzy mieli asekurować helikopter podczas lądowania i karetka Zespołu Ratownictwa Medycznego nie mogli się jednak dostać na teren lądowiska. Było ono ogrodzone, a bramę zamknięto na kłódkę.
Konieczne było jej rozcięcie przy użyciu podręcznego sprzętu, który na szczęście jest na wyposażeniu wozów bojowych straży. W ten sposób jednak tracono cenne sekundy w sytuacji, gdy każda z nich była na wagę ludzkiego życia.
Źródło i fot.: 112 Tychy – Tyskie Służby Ratownicze. Za zgodą.