
Firma Orange traktuje swoich klientów – delikatnie mówiąc – dziwacznie. Trzy te sprawy łączy pewne podobieństwo. Usługi nie ma, ale płacić trzeba.
22 lipca 2019***
Wszystkie nasze informacje i artykuły: https://katowicedzis.pl/
Regularnie tu zaglądaj – nie wszystko publikujemy na Facebooku.
Dla facebookowiczów utworzyliśmy grupę: https://www.facebook.com/groups/GrupaKatowiceDzis
Jej członkom wyświetla się więcej naszych facebookowych postów.
Pamiętaj! Komplet naszych artykułów i informacji tylko na WWW.
***
Zacznijmy od pioruna. Ten na początku czerwca uderzył w pobliżu domu, w którym mieszka pan Marek.
Wyładowanie elektryczne uszkodziło jakieś urządzenia firmy Orange. Pan Marek nie wie jakie.
Wie natomiast, jaki był efekt pioruna. W jego domu zniknął sygnał telewizji kablowej. Przerwane również zostało połączenie z internetem.
Zarówno telewizję, jak i internet, pan Marek miał dzięki usłudze dostarczanej przez firmę Orange. Jest już druga połowa lipca, a Orange panu Markowi odpowiada, że awarii nie da się usunąć. Jednocześnie żąda od niego opłat za kolejny okres rozliczeniowy świadczenia usług.
Pani Aleksandra ma zgoła inny problem. Jest już starszą osobą, a od jakiegoś czasu wdową.
Umowa na dostarczanie sygnału internetowego do jej domu była zawarta na męża. Pani Aleksandra poprosiła, by przepisano ją na nią.
Usłyszała, że musi dostarczyć nr PESEL zmarłego małżonka. Zdziwiła się, gdy Orange miał ten numer (miedzy innymi na umowie). Niemniej znalazła gdzieś ten numer i dostarczyła na kartce.
Wtedy usłyszała, że miała przynieść dokładnie ten sam dokument z numerem PESEL, który został okazano podczas spisywania umowy. Był to dowód osobisty zmarłego, który gdzieś się zapodział. Orange wyłączył jej więc router.
Emerytka została bez internetu, za to z telefonem stacjonarnym, z którego w ogóle nie korzysta, lecz za który płaci kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Podczas rozmów o internecie namówiono ją bowiem na zawarcie nowej umowy. Zgodziła się na to myśląc, że nowa umowa obejmie także dostęp do internetu. Tak się jednak nie stało. Starsza pani nie chce się wykłócać i pokornie czeka aż miną dwa lata i umowa wygaśnie.
Podobnie czeka pan Stanisław. On również ma swoje lata. Telefon komórkowy miał wcześniej w sieci T-Mobile. Przedstawiciel Orange namówił go na zmianę operatora dogodniejszymi warunkami.
Okazało się jednak, że w okolicy, w której mieszka pan Stanisław, sieć Orange ma słaby zasięg. Telefon komórkowy działa jako tako w ogródku, a w domu najczęściej nie.
Pan Stanisław usiłował reklamować usługę. powiedziano mu, że w pobliżu jego domu zostały przeprowadzone pomiary mocy sygnału sieci. Wszystko powinno prawidłowo działać.
Jednym słowem pan Stanisław usłyszał, że chce oszukać firmę, a może to jego telefon jest zły i powinien go sobie wymienić. Pokornie więc płaci co miesiąc abonament. Gdy chce dzwonić, wychodzi do ogródka. I czeka aż miną dwa lata od zawarcia umowy.
Obie starsze osoby nie chcą się sądzić, ani nawet skarżyć inspekcji handlowej – choć mają takie prawo. Zawierzyły przedstawicielom firmy sądząc, że mogą im w pełni zaufać. Jak się okazało, zaufanie to było na wyrost.
Służby prasowe Orange prosimy o stanowisko.
Fot. Pixabay.