Zabił dwie dziewczynki na pasach. Wyrok: ma nie iść do więzienia.

Zabił dwie dziewczynki na pasach. Wyrok: ma nie iść do więzienia.

2 kwietnia 2019 Wyłączono przez administrator

Lecz sprawa potwornej tragedii, do której doszło w Mikołowie, jeszcze się nie skończyła. Nad wyrokiem sądu pierwszej instancji, który niezwykle łagodnie, wręcz delikatnie potraktował kierowcę, debatuje obecnie Sąd Okręgowy w Katowicach.

Lena miała 14 lat. Wiktoria 13 lat. Zginęły 20 listopada 2017 r. Kierowca twierdził, że jechał przepisowo.

Dziewczyny szły razem ze starszym od nich, dwudziestoletnim kolegą. Jako jedyny przeżył. Samochód połamał mu kości. Lenę uderzył z taką siłą, że przeleciała przez bariery na sąsiednie pasy ruchu. Wiktoria upadła po tej samej stronie, którą jechało auto.

To miejsce już wcześniej było wielu kierowcom bardzo dobrze znane. Znajduje się pomiędzy zjazdem z Wiślanki w stronę Tychów a zjazdem na Wyry. Po jednej stronie dwupasmówki położone jest os. Kochanowskiego. To stamtąd szło troje młodych ludzi.

Kończyli już przechodzić przez jezdnię. Byli o krok od pasa zieleni, rozdzielającego dwujezdniowe szosy. I wtedy uderzył w nich samochód, jadący lewym pasem. Jedna z dziewczynek, wyrzucona została w powietrze tak mocno, że ciałem złamała znak drogowy.

Bezpośrednio po wypadku policja ustaliła, że młodzi ludzie prawidłowo przechodzili po pasach. Nie biegli, a tym bardziej nie wbiegli przed nadjeżdżający pojazd.
Lena zginęła na miejscu. Wiktoria zmarła po godzinnej reanimacji w karetce pogotowia. Biegły wyliczył, że samochód jechał nie mniej niż 67 i nie więcej niż 85 km/h.

Proces sprawcy wypadku toczył się w Sądzie Rejonowym w Mikołowie. Kierowca przed sądem mówił, że jechał prawidłowo:

„Po ruszeniu ze świateł, jadąc lewym pasem z prędkością nieprzekraczającą dozwolonej, nagle usłyszałem huk. Przednia szyba samochodu była wybita. Zatrzymałem się na poboczu. Po wyjściu z samochodu okazało się, że potrąciłem dziewczynkę. Przystąpiłem do reanimacji” – cytował go TVN24, którego ekipa była w mikołowskim sądzie.

Sprawca wypadku, tyszanin Arkadiusz O., płakał i przepraszał. Wówczas jechał ze swoją córeczką. Znaleziono w aucie telefon, lecz on twierdził, że korzystała z niego córka. Panowały bardzo trudne warunki jazdy, padał śnieg, widoczność była fatalna.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym groziło mu do 8 lat więzienia. Mikołowski sąd był jednak dla niego wyjątkowo łaskawy. Karą za spowodowanie śmierci dwóch dziewczynek i obrażeń młodego mężczyzny był rok pozbawienia wolności z warunkowym wykonaniem kary na 3 lata. Do tego po 100 tys. zł dla każdego z rodziców obu zabitych i 50 tys. dla rannego. A także zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na 5 lat.

Do Sądu Okręgowego w Katowicach trafiły apelacje rodziców ofiar, samego sprawcy i prokuratury. Z jednej strony panuje pogląd, że kara jest zbyt łagodna. Z drugiej, że warunkowe zawieszenie kary na trzy lata i pięcioletni zakaz zasiadania za kierownicą to zbyt surowe traktowanie. Pełnomocnik sprawcy wypadku domaga się skrócenia warunkowego zawieszenia do dwóch lat i trzyletniego zakazu.

Sam sprawca wypadku nie pojawił się w katowickim sądzie. Wyjechał do Irlandii.

Po wypadku, na dojeździe do przejścia ograniczono maksymalną prędkość z 70 do 50 km/h. Często tamtędy jeździmy. Widzimy, że połowa z przejeżdżających kierowców tego ograniczenia nie przestrzega. Ostatnio prowadzący tira zniecierpliwił się, gdyż przed pasami zwolniliśmy do prędkości zgodnej z oznakowaniem, przeskoczył na lewy pas i wyprzedził nas dokładnie na tych pasach. Na skraju drogi płoną znicze.

***
Linki do naszych wcześniejszych publikacji – zejdź niżej (smartfon) lub na prawo (komputer).
Inne informacje i artykuły: https://katowicedzis.pl/
Dla facebookowiczów utworzyliśmy grupę: Grupa
Jej członkom wyświetlają się wszystkie nasze facebookowe posty.
Jeśli uznasz, że warto, udostępnij tę publikację innym. Dziękujemy.

Na zdjęciu: bezpośrednio po wypadku. Fot.: 112 Tychy – Tyskie Służby Ratownicze.

***