Zgaduj zgadula i mandat

8 marca 2018 0 przez administrator

Bardzo ważne rozstrzygnięcie katowickiego sądu w sprawie wideorejestratorów stosowanych przez polską policję w radiowozach. Sąd stwierdza w uzasadnieniu pisemnym, że policjant zgaduje jaką prędkość ma namierzany pojazd.

Nasz czytelnik w grudniu ub. roku został zatrzymany przez nieoznakowaną policyjną vectrę w okolicach Giszowca. Policjanci uznali, że przekroczył maksymalną dozwoloną tam prędkość. Chcieli wypisać mandat. Nasz czytelnik i tak mógł się uznać za szczęśliwca. Wielu kierowców na podstawie wskazań wideorejestratorów montowanych w radiowozach policji traciło i traci prawo jazdy. A wszystko to dzieje się nielegalnie.

Dodajmy, że urządzenia działające na tej samej zasadzie, znalazły się w nowiutkich policyjnych bmw. Nasz czytelnik nie przyjął mandatu i sprawa trafiła do Sądu Rejonowego Katowice Wschód. Proces był prowadzony pod sygnaturą akt III W 34/17. 27 stycznia zapadł wyrok. Sąd uniewinnił kierowcę uznając, że nie można było stwierdzić, z jaką prędkością ten jechał. 

Przyczyny takiego stanu rzeczy mogły być różne – na przykład awaria wideorejestratora albo jego nieprawidłowe użycie. Dlatego z niecierpliwością czekaliśmy na uzasadnienie pisemne wyroku. Już jest.

Sąd uznał, że policjanci tylko zgadywali, z jaką prędkością poruszał się śledzony przez nich pojazd. Ich wideorejestrator nie ma bowiem ani radaru, ani też lasera. Co prawda pokazuje prędkość na wyświetlaczu (co widać na zdjęciu poniżej), ale jest to prędkość, z jaką obracają się koła radiowozu. Teoretycznie możliwe jest, by policjanci jechali idealnie tak samo jak poprzedzający ich pojazd, ale tego na pewno nie wiadomo. Raz mogą jechać szybciej, a raz wolniej. Ostatecznie więc policjanci, stwierdzając z jaką prędkością jedzie kierowca przed nimi, wróżą z fusów.

Cytujemy odpowiedni fragment uzasadnienia wyroku:

„Dodać przy tym należy, że błąd wynikający ze zmiany odległości między pojazdami jest tym bardziej znaczący, im krótszy jest odcinek pomiarowy. Tymczasem w realiach niniejszej sprawy pomiaru dokonano na jednym z najkrótszych możliwych na tym urządzeniu odcinków pomiarowych – bo wynoszącym zaledwie 100 m (dopuszczalne odcinki wynoszą od 50 m do 1000 m lub 9999,9 m w zależności od wersji urządzenia).

Na marginesie zaznaczyć należy, że jest rzeczą paradoksalną, że zgodnie z treścią par. 21 ust. 2 rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 17 lutego 2014 r. wartość błędów granicznych przyrządu pomiarowego nie może przekraczać 3 proc. dla prędkości powyżej 100 km/h (i +/- 3 km/h dla prędkości do 3 km/h). Tymczasem okoliczność, że elementem układu pomiarowego staje się człowiek, który w sposób całkowicie subiektywny ma dokonywać pomiaru jednego z kluczowych parametrów sprawia, że osiągnięcie wymaganej przez rozporządzenie prezycji pomiaru staje się w realnym użytkowaniu co najmniej wątpliwe, jeśli nie iluzoryczne.

W tej sytuacji Sąd uznał dowodowy pomiar wykonany za pomocą urządzenia POLCAM PC2006 za wadliwy w stopniu dyskwalifikującym jego wykorzystanie do dokonania ustaleń faktycznych”.

Innymi słowy policjanci dysponują jedynie kosztownymi zabawkami, a nie aparatami, których wskazania mają wartość dowodową. W sumie przypomina to sytucję milicjantów dokonujących pomiaru prędkości samochodów w latach 60-tych ub. wieku. By dokonać pomiaru stało ich dwóch w pewnej odległości od siebie. Gdy samochód wjeżdżał między nich, wówczas włączali stopery i tak ustalali prędkość pojazdu.

***
Wchodź bezpośrednio na
https://katowicedzis.pl/ 
Warto – znajdziesz więcej.

Pisaliśmy 25 stycznia: „Katowicki sąd: wideorejestratory do kosza”
https://katowicedzis.pl/index.php/79-aktualnosci/506-katowicki-sad-wideorejestratory-do-kosza 

Na zdjęciu u góry: nowe cacko policji. A w środku bubel. Poniżej wskazanie POLCAM PC2006 w opisywanej sprawie. W kwestii niewiarygodnych urządzeń liczymy na policyjnych związkowców.