Wykazali bohaterstwo

12 lutego 2018 0 przez administrator

Czarna seria – pożar za pożarem. W dwóch pożarach życie ludzi uratowali policjanci. Czołgając się w duszącym dymie dotarli do jednego z nich. Następnie musieli wrócić i odnaleźć kolejną osobę. Sami, z objawami podtrucia, trafili do szpitala.

W nocy z niedzieli na poniedziałek pan Marcin (nasz czytelnik) poinformował nas o pożarze przy ul. Karłowicza. Wiedzieliśmy o tym, że kilkanaście osób uciekło przed pożarem z budynku. Ale szczegóły akcji ratowniczej są bardzo dramatyczne. Tylko bohaterstwu dwóch policjantów patrolujących Wełnowiec zawdzięczamy to, że nikt nie zginął.

Widząc dym i płomienie policjanci wbiegli na klatkę schodową kamienicy, by sprawdzić czy nikt nie został w budynku. Z jednego z mieszkań usłyszeli rozpaczliwe krzyki. Ktoś głośno wzywał pomocy.

Ta część budynku była już bardzo mocno zadymiona. Stąd być może człowiek znajdujący się w mieszkaniu nie potrafił go opuścić. Policjanci wczołgali się do mieszkania. W gęstym dymie dotarli do wołającego o pomoc, półprzytomnego mężczyzny. Z niemałym trudem, w coraz bardziej gęstniejącym dymie, ewakuowali go w bezpieczne miejsce.

Gdy mężczyzna trochę oprzytomniał, powiedział, że w mieszkaniu została jeszcze jedna osoba. Policjanci ponownie wbiegli do budynku. Nie zważając na to, że brakowało powietrza do oddychania, znowu wczołgali się do tego samego mieszkania, co poprzednio. Udało im się dotrzeć do drugiej osoby i wydostać ją z budynku.

Obie uratowane osoby trafiły do szpitala. Policjanci również znaleźli się na obserwacji w szpitalu. Mieli obajwy podtrucia.

Kolejna para funkcjonariuszy patrolujących Katowice uratowała dziś cztery osoby, znajdujące się w płonącym budynku przy ul. Górniczej. Około 9.30 Damian Urbańczyk oraz Marek Skoczyk zauważyli dym wydostający się z poddasza opuszczonej kamienicy. Okna i drzwi były zaślepione.

Policjanci obeszli dookoła budynek. Z tyłu kamienicy zauważyli wypchnięte pustaki i podstawione krzesło. Przez otwór weszli do środka i tam odnaleźli bezdomnych. Wyprowadzili ich na zewnątrz, zanim płomienie rozprzestrzeniły się bardziej. Następnie wezwali straż pożarną i pogotowie. Być może i tym osobom policjanci uratowali życie.