Ferie grozy

31 stycznia 2018 0 przez administrator

Ten instruktor miał 3,6 promila alkoholu w krwi i uczył pięcioletniego chłopczyka jazdy na nartach. Stanowił śmiertelne zagrożenie dla dziecka, dla innych narciarzy i dla siebie. Odpowie za bezpośrednie narażenie dziecka na utratę życia. Do nieszczęścia nie doszło dzięki innym narciarzom. 

Ta szokująca informacja nadeszła ze Szczyrku. Bawią tam dziesiątki mieszkańców Katowic. Czy beskidzkie stoki są bezpieczne? Teraz na pewno bezpieczniejsze.

Inni narciarze zauważyli, że instruktor narciarski podczas zjazdu wyrzucał do lasu puste butelki. Za nim jechał mały kursant. Jego zachowanie, a także niebezpieczna jazda, zwróciły uwagę obecnych na stoku. Jedna z narciarek zwróciła mężczyźnie uwagę. Wtedy ten zaczął uciekać nie bacząc na to, że może kogoś staranować. 

Kobieta zajęła się dzieckiem porzuconym przez instruktora. Tymczasem w pościg za instruktorem ruszył snowboardzista. Zatrzymał nieodpowiedzialnego mężczyznę i obezwładnił. Wezwano patrol narciarski policji.

Instruktor był agresywny. Policjanci musieli skuć go kajdankami. Badanie trzeźwości wykazało w organiźmie mężczyzny 3,6 promila alkoholu. Prosto ze stoku trafił do izby wytrzeźwień. 

Instruktor stanie przed sądem. Zapłaci nie tylko za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia. Odpowie za naruszenie zapisów ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich, która zabrania jazdy na nartach i snowboardzie w stanie nietrzeźwości. Jednocześnie odpowie za złamanie obowiązku zachowania trzeźwości podczas pełnienia czynności zawodowych. 

Fot. Policja Bielsko-Biała.