Pokazał swoją moc

31 grudnia 2017 0 przez administrator

Prawdziwy pogromca busów. Wieczorem zamontowano na nim dodatkową sygnalizację ostrzegawczą. Rano została zniszczona przez kolejną furgonetkę, która w niego uderzyła. Mogą tam zginąć ludzie, lecz PKP odpowiada, że ją to nie interesuje.

Znajdujący się kilka kilometrów od Katowic wiadukt kolejowy Glinka być może jest najsławniejszym takim obiektem w Polsce. Ma swój fanpage na Facebooku, były o nim robione programy telewizyjne, my także już pisaliśmy.

Wiadukt ten, jak każda sława, ma również swoich wiernych fanów. Głównie wśród zawodowych kierowców. Niektórzy tak są nim zauroczeni, że próbują się do niego przytulać… swoimi samochodami. Nie ma tygodnia, by co najmniej kilku busiarzy nie zaklinowało się pod nim. Niektórzy tracą całe skrzynie ładunkowe, które podczas uderzenia w wiadukt odpadają.

Wiadukt znajduje się nad ul. Glińczańską w Tychach. Jest prawidłowo oznakowany, ale dla licznych beztroskich (a może przemęczonych) kierowców, to za mało. Niedawno próbowano sprawą zainteresować PKP, prosząc o zainstalowanie nie tyle dodatkowych znaków ostrzegawczych, co czujnika wysokości i sprzężonych z nim alarmowych sygnałów świetlnych.

PKP odpowiedziało: „Wiadukt ten ma małą skrajnię pionową 2,40 i nie można tam przejeżdżać ciężarówkami oraz samochodami dostawczymi. Sytuacja jest znana okolicznym mieszkańcom, którzy zwracają uwagę na oznakowanie wiaduktu i nikt nie próbuje tam przejeżdżać. Inaczej z kierowcami, którzy nie czytają znaków drogowych przed wiaduktem. Osygnalizowanie wiaduktu jest prawidłowe. Można na czas zawrócić przed wiaduktem, gdyż znaki stoją przy skrzyżowaniach, gdzie można objechać „przeszkodę”, czyli niski wiadukt. Tutejszy Zakład Linii Kolejowych w Sosnowcu nie widzi potrzeby dodatkowego doinformowania kierowców, gdyż jest on prawidłowo oznakowany. Zwiększenie znaków nie zmieni postępowań kierowców, którzy na siłę próbują przejechać pod wiaduktem”.

Pomijając fatalny język tej odpowiedzi należy skoncentrować się na skandalicznym wydźwięku pisma. Niech się kierowcy rozbijają. Niech tam dochodzi do niebezpiecznych wypadków. Jest już ich liczna dokumentacja, posiadamy zdjęcia jak uszkodzone skrzynie ładunkowe czy ich elementy spadają na jezdnię za busami wbitymi w wiadukt stanowiąc zagrożenie dla ludzi w innych samochodach. Ale to PKP nie obchodzi.

Niedawno PKP jednak chyba zmieniła zdanie. I znowu się popisano głupotą. Nie założono czujnika wysokości i sygnalizacji błyskowej. Na wiadukcie zawisły bramownice. Wydane na nie pieniądze być może były mniejsze, ale na pewno zmarnowane. Dzień po ich zamontowaniu zostały bowiem zniszczone przez kolejny bus, który się tam zaklinował.

Fot. Wiadukt kolejowy Glinka – Pogromca Busów.

***
Nasze teksty się czyta, a nie tylko lajkuje zdjęcie na Facebooku. Czekamy na twoją reklamę. Kontakt: Facebook – wiadomości, e-mail – [email protected]