Dożywocie za Szymusia

4 grudnia 2017 0 przez administrator

Dwuletni chłopczyk został tak skatowany, że popękały mu narządy wewnętrzne. Przez kilka dni „rodzice” patrzyli, jak wije się z bólu. Gdy umarł… jego ciałko po prostu wyrzucili.

19 marca 2010 r. ze stawu wyłowiono zwłoki małego dziecka. Nieznana była jego tożsamość, a tym bardziej tożsamość rodziców. Jakiś czas później Katowice i inne miasta regionu, zostały oblepione plakatami z portretem pamięciowym chłopczyka.

Policjanci nadali dziecku imię Jaś. Poprzez telewizję, radio i prasę apelowali o kontakt wszystkich, którym wydawał się znany wygląd dziecka. Sygnały na ten temat przekazywano specjalnemu zespołowi śledczych. Dziś wiemy, że martwy chłopczyk miał na imię Szymek i pochodził z Będzina.

W sądzie w Katowicach trwa proces morderców Szymona. Okazali się nimi jego rodzice. Jest powtarzany. Pierwszy wyrok zapadł w tej sprawie w maju 2015 r. Początkowo sąd skazał matkę na 5 lat więzienia, a ojca na 10 lat więzienia. Sąd apelacyjny oba te wyroki uchylił (kolejne wyroki to 10 lat dla matki i 12 lat dla ojca). Sędziowie apelacyjni nie zgodzili się z opinią sędziów okręgowych, że rodzice mogli sobie nie zdawać sprawy, iż dzieciaczek umrze. Jak ustalono Szymek był kopany w brzuch. Popękały mu narządy wewnętrzne. Przez kilka dni konał wijąc się z bólu.

Rodzice się tym nie przejmowali. Zdając sobie sprawę, że grozi im odpowiedzialność karna, zajechali aż do Cieszyna i wyrzucili zwłoki chłopczyka do stawu. Po miesiącu zauważyli je tam przechodzący obok stawu gimnazjaliści. Dostrzegli w przybrzeżnym mule zawiniątko w kształcie ludzkiego ciała. Zawiniątko wydostali strażacy. Zaczęło się śledztwo.

Tysiące plakatów z podobizną chłopczyka pojawiały się na osiedlach mieszkaniowych całego województwa. Policja wizytowała rodziny, w których były dzieci w wieku około 2 lat, by sprawdzić, czy dzieci te żyją. Sprawdzono 47 tys. adresów. Dzielnicowy odwiedził nawet rodzinę Jasia-Szymonka, ale sprytna matka pokazała mu inne dziecko. Udawało jej się nawet zwodzić Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i brać zasiłek na nieżywego synka.

Prowadząca pierwsze śledztwo w sprawie chłopczyka ze stawu prokuratura w Bielsku-Białej w kwietniu 2012 r. ostatecznie umorzyła postępowanie. W czerwcu 2012 r. do będzińskiego MOPS zgłosiła się kobieta, twierdząc, że od dawna nie widziała dziecka sąsiadów. I wtedy okazało się, że rzekomy Jaś w rzeczywistości był Szymonem. Albo ? jak sam siebie przedstawiał ? Szymaszkiem.

Prokuratura w Katowicach początkowo domagała się dla oprawców Szymonka 15 lat więzienia. Zmieniła jednak zdanie i żąda dożywocia.